Wojciech Pszoniak o Jimi'm Hendrix'ie i jego płytach (udostępnienie)

SUBIEKTYWNIE O AUDIO - Blog audiofilski Wojciecha Pszoniaka 

Jeżeli ktoś tego bloga nie zna, to koniecznie powinien go poznać !

Jeśli chodzi Jimi'ego Hendrix'a to znajdziemy tu:

 „Electric Ladyland”, wykonawca Jimmy Hendrix (1)


 „Electric Ladyland”, wykonawca Jimmy Hendrix (2)


 „Band of Gypsys”, wykonawca Jimmy Hendrix (1)


 „Band of Gypsys”, wykonawca Jimmy Hendrix (2)


 „Blues”, wykonawca Jimmy Hendrix


 “Are You Experienced”, wykonawcy The Jimmy Hendrix Experience


 “Axis: Bold as Love”, wykonawcy The Jimmy Hendrix Experience

Jednym z najbardziej intrygujących talentów muzycznych jaki się narodził był gitarzystą. Grał na niej wciąż, a przerywał jedynie na czas posiłków lub odsypiania. Nie była mu potrzebna znajomość nut, bo improwizował. Nazywał się Jimmy Hendrix


Ostatnią płytą zespołu The Jimi Hendrix Experience ( Jimmy Hendrix, Noel Redding, Mitch Mitchell z udziałem znakomitych gości- Buddy Milesa, Steve Winwooda, Jacka Casady, Dave’a Masona i Chrisa Wooda) była wydana przez trzy różne wydawnictwa- Track, Reprise i MCA Records, płyta „Electric Ladyland”. Ta informacja nie miałaby wielkiego znaczenia gdyby nie różnice w sposobie promowania płyty poprzez zastosowanie różnych fotografii na okładkę rozkładanego albumu. Reprice i MCA wykorzystała  czerwono- żółtą w kolorystyce fotografię portretową zrobioną przez fotografa Karla Ferrisa, natomiast Track Records wykorzystało na okładkę fotografię Davida Montgomery’ego, pokazującą dziewiętnaście nagich kobiet na ciemnym tle. Hendrix przyznawał, że jest zażenowany pomysłem wykorzystywania nagości do urozmaicania wydawnictwa, na co wpływu nie miał. Materiał muzyczny nagrano w dwóch studiach- w lipcu 1967 roku w Olympic Studios w Londynie oraz w Record Plant Studios w Nowym Jorku w sierpniu 1968 roku. Niepohamowana wyobraźnia gitarzysty pchała go w eksperymenty nie tylko brzmieniowe ale i realizatorskie. Obok świetnych kompozycji Hendrixa i Dylana były też słabsze- z nieciekawą linią melodyczną jak „Little Miss Strange” Reddinga (przypominający nędzne brit-popowe utwory z początków lat 60.), „Long Hot Summer Night”, „Burning of the Midnight Lamp” lub ciężkostrawny „House Burning Down”. Coś za dużo tych mniej wybitnych kompozycji jak na jeden album… Są też takie, które można traktować jedynie jako muzyczne eksperymenty jak niespójny „1983… (A Merman I Should Turn to Be)”.  Płytę ratują arcydzieła, którymi są bezwątpienia obie wersje „Voodoo Child”, cover „All Along the Watchtower” i rozbuchany „Still Raining, Still Dreaming”. Zapewne się naraziłem wielu entuzjastycznie nastawionym melomanom do tej płyty, ale takie moje prawo, nieprawdaż? Dla potwierdzenia tego, że mogę być w poważnej mniejszości nienajlepiej oceniających ten album jest to, że w ciągu miesiąca od wydania osiągnął pierwsze miejsce list najlepiej sprzedających się płyt w Stanach Zjednoczonych, spędzając na jej szczycie dwa tygodnie. W Wielkiej Brytanii wspięła się na szóste miejsce… Też nieźle!
Od eksperymentów do wysmakowanego, choć o wiele prostszego funku, Jimmy Hendrix wkroczył wraz z nawiązaniem współpracy z Billym Coxem (bas) i Buddym Milesem (perkusja). Trio wydało jako pierwszą i jedyną płytę koncertową pt. „Band of Gypsys” (również nazwa tria). Nagrania pochodziły z dwu koncertów noworocznych 1970 roku, które miały miejsce w Fillmore East w Nowym Jorku. Na albumie znajdziemy  utwory: „Who Knows”, „Machine Gun”, „Changes”, „Power to Love” (lub  „Power of Soul”), „Message to Love” i „We Gotta Live Together”.


W czasie koncertu na festiwalu w Woodstock Hendrix zamanifestował swój stosunek do zaangażowania Amerykanów w wojnie w Wietnamie przeistaczając hymn „Star Spangled Banner” w ryk spadających i wybuchających bomb, szczęk broni, krzyki ofiar. Na longplayu „Band Of Gypsys” pojawił się utwór, który jest jeszcze jednym wyrażeniem sprzeciwu wobec wojny w Indochinach. Temat „Machine Gun”, dwunastominutowa kompozycja, w której znów słychać odgłosy pola walki- serie z karabinu maszynowego, które idealnie oddawały uderzenia w struny gitary Hendrixa i werbel perkusji Milesa. Obok bardzo istotnego „Machine Gun” znalazł się na płycie jeszcze jeden długi, znakomity temat- „Who Knows” (mieszanka improwizacji, rythm & bluesowych elementów i funku) oraz cztery krótsze, lżejsze, bardziej soulowe tematy. „Who Knows” zapowiada, że dwóch muzyków gitarzysta I perkusista, od tej pory będzie zgodnie prowadzić wokalne ”rozmowy”, nie dyskusje, nie kłótnie lecz właśnie będą wyśpiewywać „dialogi”. Słychać wyraziście, że miarowe funkujące uderzenia Buddy Milesa są dobrym gruntem do budowania przez Hendrixa nieskrępowanych improwizacji gitarowych z jednej strony, ale z drugiej też melodyjnych, bardzo logicznie budowanych. „Changes”, kolejny utwór na płycie, napisany i zaśpiewany przez Buddy Milesa. To duże pole do popisu dla wokalisty- Milesa. Hendrix krótko improwizuje w środkowej części tego soulowego utworu po czym i Hendrix i Miles „namawiają” publiczność do wspólnej zabawy. To się udaje. Następne utwory kompozycji Hendrixa, „Power of Soul” i „Message to Love”, są bliżej estetyki hard rocka niż soulu, choć pewne jego elementy,  zapoczątkowane przez „Who Knows”, są nadal obecne. Ciekawa linia melodyczna (znakomite riffy, które łatwo „wpadają w ucho”) sprawia, że z zainteresowaniem słuchamy obu. I w jednym jak i drugim utworze jest czas na mocniejsze akcenty rockowe w improwizacjach gitarowych, jest też wokalne Milesowe ubarwianie gry Hendrixa. Ostatni utwór we wstępie odczytujemy jako niezdecydowanie muzyków w co mają przetworzyć początkowe frazy… „We Gotta Live Together” staje się soulową energią w najczystszej postaci.


Pozwoliłem sobie (przyznam, że wbrew sobie, bo wysoko oceniam twórczość Jimmy Hendrixa) na słowa krytyki wobec „Electric Ladyland”, która miała dobrą prasę gdy się ukazała, z kolei w „Band of Gypsys” wielu wielbicieli Hendrixa nie zaakceptowało nowej muzyki swojego idola, bo była mniej rockowa niż dotychczasowe nagrania. Można zgodzić się, lub nie, z krytykującymi zebrany materiał muzyczny na tym albumie… Tak czy siak-  „Band Of Gypsys” pozostaje jednym z najlepszych popisów gitarowych w historii rocka, zarejestrowanych na żywo, na koncercie.


Jimi Hendrix, wielka postać wśród muzyków, dla którego cztery lata- od debiutu płytowego po ostatni wydany za jego życie album, usłane były samymi sukcesami, w których traktowano go jako supergwiazdę. Hendrix poszerzył wiedzę na temat gry na gitarze elektrycznej bardziej niż ktokolwiek wcześniej i później, był mistrzem w kreowaniu wszelkiego rodzaju nieprzewidywalnych dźwięków (dla wszystkich, ale nie dla Hendrixa) ze swojego instrumentu, często dzięki innowacyjnym eksperymentom ze wzmacniaczem, które wytwarzały sprzężenia zwrotne będące de facto zniekształceniami. Jego koncerty przemieniały się w show, jakiego nikt przedtem nie widział- szarpał struny zębami, grał trzymając gitarę za plecami, podpalał gitarę. Koncerty przyciągały tłumy, ale miały też mroczną stronę- przysłaniały jego talenty jako autora piosenek, piosenkarza i mistrza: bluesa , rhythm and bluesa oraz różnych przeróżnych stylów rockowych. Jego talent nie wybuchł nagle- zanim wydal swój pierwszy album terminował w zespole Little Richarda, grał z Isley Brothers, Kingiem Curtisem, Rayem Sharpe, Lonniem Youngbloodem i paroma jeszcze. Miał też swój własny zespół- Jimmy James and the Blue Flames. Z gitarą się nie rozstawał- grał od rana do wieczora… W nowojorskim klubie Hendrix został zauważony przez basistę The Animals Chasa Chandlera, który rozpoznał w nim niesamowity potencjał.  Chandler, który miał już dość grania, poczuł że znając środowisko muzyczne może pokierować karierą gitarzysty „jakiego świat jeszcze nie widział i nie słyszał”. Przekonał Hendrixa do przeprowadzki do Londynu i do nagrania tam płyty. Chandler i Hendrix dobrali dwóch muzyków- perkusistę Mitcha Mitchella i basistę Noela Reddinga. Trio było wyborem naturalnym, bo Hendrix dobrze sobie radził ze śpiewaniem, poza tym był uzdolnionym kompozytorem i tekściarzem. Przyjęli nazwę- The Jimi Hendrix Experience.

Szybko stali się gwiazdami w Wielkiej Brytanii- „Hey Joe”, „Purple Haze” i „The Wind Cries Mary”, wyjęte z debiutanckiej płyty grupy- „Are You Experienced”, znalazły się w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych singli w 1967 roku. W tym samym roku Hendrix wzbudził sensację na Monterey Pop Festival w czerwcu 1967 roku. Kariera nabierał rozpędu…

Fani rocka zwrócili uwagę na wirtuozowską grę Hendrixa na gitarze, wzbogaconą o użycie pedału wah-wah czy sprzężeń jakie tworzył pomiędzy gitarą a wzmacniaczem. Jego riffy były zniekształcone barwowo ale bogate w oryginalne linie melodyczne. W tym samym roku powstała płyta druga- – „Axis: Bold as Love”, równie doskonała co debiut. W przeciągu dwóch następnych lat CBS wydał podwójny LP „Electric Ladyland” i koncertowy „Band of Gypsys”. Hendrix miał dalekosiężne plany- chciał grać jazz, społeczność muzyczna oczekiwała następnych niesamowitych nagrań, ale nadszedł 18 września 1970 roku, kiedy w wyniku komplikacji po zażyciu środków nasennych, zmarł.

  • Album “Are You Experienced”, wydany w październiku 1967 roku przez CBS, który odniósł natychmiastowy sukces komercyjny, chwalony przez krytyków muzycznych, jest powszechnie uważany za jeden z najważniejszych debiutów w historii muzyki rockowej.


Album jest nowatorskim albumem, który wyznaczał nowy kierunek w psychodelicznym i hard-rock’owym nurcie muzycznym. W sposób bardzo spójny powiązał różnorodne gatunki muzyczne- od rhythm & bluesa po free jazz. Muzykolog Gilbert Chase [2] stwierdził, że album „wyznaczył wysoki szczyt hard-rock’owi”… Magazyn Hit Parader umieścił album na 35. pozycji na liście 100 najlepszych albumów heavy metalowych. W 2006 roku pisarz i archiwista Reuben Jackson z Smithsonian Institution napisał: „to wciąż przełomowe nagranie, ponieważ jest to rock, R&B, blues … tradycja muzyczna. Zmieniło to muzykę… w sposób, w jaki ja porównam, powiedzmy, z Ulissesem Jamesa Joyce’a.
„Are You Experienced” i poprzednie single zostały nagrane w okresie pięciu miesięcy: od 23 października 1966 r. do 4 kwietnia 1967 r. Sesje nagraniowe miały miejsce w trzech lokalizacjach w Londynie: w De Lane Lea Studios [3], CBS Studios i Olympic Studios. Chandler zarezerwował wiele sesji w Olympic Studios, ponieważ obiekt był lepszy akustycznie od pozostałych i wyposażony w większość najnowszych technologii, chociaż nadal korzystał z magnetofonów czterościeżkowych, podczas gdy amerykańskie studia korzystały już z ośmiu ścieżek. Chandler i Hendrix starali się zmniejszyć wydatki, więc większość prac przygotowawczych do albumu opracowali we wspólnym mieszkaniu. Od samego początku Chandler celowo minimalizował twórczy wkład Mitchella i Reddinga. Później wyjaśnił: „Nie martwiłem się tym, że Mitch lub Noel mogliby poczuć, że nie mieli wystarczająco dużo inicjatywy […] Przez lata koncertowałem i nagrywałem w zespole i widziałem, że wszystko się skończy jako kompromis.[…] Nie pozwoliłem, aby stało się to z Jimim”. Kiedy Experience rozpoczął próby w studiu, Hendrix miał już sekwencje akordów i tempa opracowane dla Mitchella, a Chandler wyreżyserował partie basowe dla Reddinga.
Recenzent AllMusic- Richie Unterberger napisal: “Jeden z najbardziej oszałamiających debiutów w historii rocka i jeden z ostatecznych albumów epoki psychodelicznej. W ‘Are You Experienced’ Jimi Hendrix zsyntetyzował różne elementy najnowocześniejszego rocka z 1967 roku w muzykę, która brzmiała zarówno futurystycznie, jak i jako zakorzeniona w najlepszych tradycjach rocka, bluesa, popu i soul. Najwięcej wnosiła jego [Hendrixa] zadziwiająca praca na gitarze, bazująca na eksperymentach brytyjskich innowatorów, takich jak Jeff Beck i Pete Townshend, aby sporządzić mapę nowych terytoriów dźwiękowych pod kątem szału („Foxey Lady”, „Manic Depression”, „Purple Haze”), instrumentalnego szalonego jamu („Third Stone from the Sun”), bluesa („Red House”, „Hey Joe”) lub delikatnych, poetyckich kompozycji („The Wind Cries Mary”), które pokazały zakres jego talentów. Nie można nie docenić wkładu perkusisty Mitcha Mitchella i basisty Noela Reddinga, którzy nadali muzyce rytmiczny puls łączący elementy rocka i improwizowanego jazzu. Wiele z tych piosenek należy do najlepszych utworów Hendrixa; można było sądzić, że będzie się rozwijał w szybkim tempie przez resztę swojej kariery, ale nigdy nie przeskoczy swojego pierwszego LP pod względem niezwykle wysokiej jakości. sprzężeń, zniekształceń i czystej barwy. Nie miałoby to jednak wielkiego znaczenia bez jego doskonałego materiału, czy psychodelicznego [Brytyjskie i amerykańskie wersje albumu różniły się znacznie, kiedy zostały wydane w 1967 roku. Ponowne wydanie 17 piosenek przez MCA zrobiło wszystkim przysługę, gromadząc wszystkie materiały z dwóch płyt w jednym miejscu, dodając również kilka stron B z pierwszych singli]”

  • Album „Axis: Bold as Love” [4], wydany w 1967 przez firmę Track Records, był drugim studyjny studyjnym dziełem The Jimi Hendrix Experience. Został wydany zaledwie siedem miesięcy po wydaniu bardzo udanego debiutu grupy. Okładka albumu, która nawiązuje do hinduskiej ikonografii religijnej, wzbudziła kontrowersje. Projekt powstał bez zgody Hendrixa, który publicznie wyrażał swoje niezadowolenie. Album okazał się udany i uzyskał certyfikat platyny w USA i srebra w Wielkiej Brytanii. W 2000 roku „Axis: Bold as Love” został wybrany numerem 147 listy All Time Top 1000 Albumów Colina Larkina. W 2005 roku magazyn Rolling Stone umieścił tę płytę na pozycji numer 82 listy 500 największych albumów wszech czasów.


Po ukończeniu „Are You Experienced” trio kontynuowało sesje nagraniowe w Olympic Studios w Londynie. Pod opieką Chasa Chandlera jako producenta, Eddiego Kramera [5] jako inżyniera i George’a Chkiantza jako drugiego inżyniera nagrań, zespół Hendrixa przeprowadził sesje nagraniowe. Ten album był kontynuacją jego przełomowego debiutanckiego dzieła z jednej strony. a z drugiej próbą zbudowania klimatu refleksyjnego na solidnych podstawach- bogatych, wyrafinowanych melodii, świetnej interaktywnej gry gitarzysty, basisty, perkusisty i tym co potrafili stworzyć pracownicy studia nagraniowego- producent (i menadżer jednocześnie) Chas Chandler i inżynier Eddie Kramer. Hendrix starał się muzycznie ubogacić album barwowo w stosunku do albumu debiutanckiego. Nadal w albumie spotyka się utwory w stylu space-rock’a („You Got Me Floating”, „Up from the Skies” i „Little Miss Lover”), gotowych do nadawania przez radio potencjalnych hitów („Foxey Lady” i „Purple”), ale pojawiają się piękne, nostalgiczne ballady („Little Wing”, „Castles Made of Sand”, „One Rainy Wish” i utwór tytułowy), a wszystko zostało przyprawione awangardowymi utworami w rodzaju „EXP” i  jazzowej edycji „If 6 Was 9”. W opinii krytyków „Axis: Bold as Love” był: „…najlepszym albumem voodoo, jaki grupa rockowa wyprodukowała do tej pory” (Jim Miller dla magazynu Rolling Stone); „[album] zwiastował nową subtelność w twórczości Hendrixa” (według Petera Doggetta); „album z napisanymi utworami w wieku dojrzewania, jego szczyt w doskonaleniu pop-rockowej perfekcji ” (Chris Jones z BBC Music).

Electric Ladyland” [3], trzeci i ostatni album studyjny Jimi Hendrix Experience i ostatni album studyjny wydany przed śmiercią Hendrixa w 1970 roku. Materiał muzyczny został nagrany w lipcu i grudniu 1967 roku i w styczniu , kwietniu i sierpniu 1968 roku w studio Olympic, (Londyn) oraz Record Plant & Mayfair (Nowy Jork). Ten podwójny album był jedyną płytą z Experience wyprodukowaną przez Hendrixa. Wydanie zespołu, które odniosło największy sukces komercyjny i jedyny album numer jeden, zostało wydane przez Reprise Records w Stanach Zjednoczonych 16 października 1968 roku a dziewięć dni później przez Track Records w Wielkiej Brytanii. Hendrix napisał do Reprise’a, opisując, czego oczekuje od okładki, ale w większości został zignorowany. Wyraźnie poprosił Lindę McCartney (wówczas znaną jako Linda Eastman) o kolorowe zdjęcie grupy siedzącej z dziećmi na rzeźbie Alicji w Krainie Czarów w Central Parku i narysował to zdjęcie w celach informacyjnych.  Firma zamiast tego wykorzystała rozmyte czerwono-żółte zdjęcie jego głowy podczas występu w Saville Theatre, zrobione przez Karla Ferrisa. Track Records wykorzystało swój dział artystyczny, który wykonał zdjęcie na okładkę wykonane przez fotografa Davida Montgomery’ego, który wykonał również portret Hendrixa na okładce, przedstawiający dziewiętnaście nagich kobiet wylegujących się na czarnym tle.  Hendrix początkowo wyraził niezadowolenie i zaskoczenie tą okładką „nagich dam” (ale później powiedział magazynowi Rolling Stone, że „mimo wszystko to zaakceptował”). Okładka została zakazana przez kilku handlujących płytami jako „pornograficzna”, podczas gdy inni sprzedawali ją z rozkładaną okładką wywróconą na lewą stronę lub w brązowym dodatkowym opakowaniu. We Francji i krajach Beneluksu nagrania Hendrixa zostały wydane przez Barclay Records, przy czym „Electric Ladyland” zawierało zdjęcie na okładce wykonane przez Alaina Distera oraz zdjęcia na okładce wykonane przez Jean-Pierre’a Leloira i Donalda Silversteina.


„Electric Ladyland” zawiera cover „All Along the Watchtower” Boba Dylana, który stał się najlepiej sprzedającym się singlem Experience, osiągając szóste miejsce w Wielkiej Brytanii i 20 w Stanach Zjednoczonych. Chociaż album wprawił w zakłopotanie krytyków w 1968 roku, od tego czasu jest postrzegany jako najlepsze dzieło Hendrixa i jedna z największych płyt rockowych wszechczasów. Electric Ladyland znalazł się na wielu listach największych albumów, w tym na liście 100 największych albumów Q z 2003 roku oraz na liście 500 największych albumów wszechczasów magazynu Rolling Stone w 2020 roku, na której zajął 53. miejsce.

Recenzja „Electric Ladyland” napisana przez Cuba Koda ` AllMusic przedstawia się następująco: „Trzeci i ostatni album Jimiego Hendrixa z oryginalnym Experience sprawił, że jego funkowe i psychodeliczne dźwięki osiągnęły absolutny limit. Rezultatem był nie tylko jeden z najlepszych albumów rockowych epoki, ale także oryginalna muzyczna wizja Hendrixa u szczytu kariery. Kiedy rewizjonistyczni krytycy rockowi nazywają go twórcą najpotężniejszej muzyki narkotykowej pokolenia, mają na myśli właśnie ten album. Ale Electric Ladyland to znacznie więcej niż tylko muzyka w tle do przyjmowania chemikaliów. Uznanie dla inżyniera Eddiego Kramera (który nadzorował remastering oryginalnych dwuścieżkowych nagrań stereo dla tej reedycji z 1997 roku) za przejęcie wizji Hendrixa na temat pejzażu dźwiękowego stojącego za jego muzyką i nadanie jej całego kontekstu, eksperymentowanie z dziwnymi technikami mikrofonowymi, echem, taśmą wsteczną, wszystkie nowe techniki w tamtym czasie, w sposób, w jaki są używane tutaj. To, co Hendrix osiągnął dźwiękowo na tej płycie, rozszerzyło koncepcję tego, co można wydobyć z nowoczesnego studia nagraniowego w taki sam sposób, jak Phil Spector zrobił dekadę wcześniej ze swoją ścianą dźwięku. Jako album tak wpływowy (i jeśli chodzi o wpływ na pokolenie muzyków i nie tylko, dla wielu było to jego ostateczny pokaz), najciekawsze momenty mówią same za siebie: ‘Crosstown Traffic’, jego reinterpretacja ‘All Along the Watchtower’ Boba Dylana, ‘Burning of the Midnight Lamp’, przestrzenny ‘1983…(A Merman I Should Turn to Be)’ i ‘Voodoo Child (Slight Return)’, są przełomowe dla gry Hendrixa. Dzięki temu podwójnemu zestawowi (teraz na jednej płycie kompaktowej) Hendrix po raz kolejny pchnął album koncepcyjny w nowe horyzonty”.
CD w formie mini LP, przypominające okładką wersję Track Records, zostało wydane jedynie jako nieoficjalne wydawnictwo, prawdopodobnie wyprodukowane przez wytwórnię rosyjską. Krążek CD zaopatrzono w nr katalogowy japońskiej edycji z 13 września 2006 roku, a mianowicie UICY-93142 (wytwórni Universal).


Oryginalna płyta CD wydana przez Universal w roku 2006, o nr katalogowym UICY-93142, korzystała z remasteru z roku 1997 (prawdopodobnie płyta rosyjskiej produkcji również). Kartonowa okładka (mini LP) oparta jest na amerykańskim wydaniu albumu firmowanym przez Reprise Records. Jest częścią pięcio-albumowej serii reedycji „Jimi Hendrix Cardboard sleeve” (mini LP), zawierającej albumy „Are You Experienced”, „Axis: Bold As Love”, „Electric Ladyland”, „Band Of Gypsys” i „Smash Hits”.


Mimo że obie wersje- oryginalna i rosyjska kopia, są oparte o ten sam mastering to różnie brzmią i to w sposób łatwo rozpoznawalny. Oryginał góruje nad kopią tym, że ukazuje pełnię tego co jest dla komfortu słuchania muzyki istotne- bogactwo barw, duży zakres częstotliwości bez utraty naturalności w każdym z rejestrów czy wreszcie obszaru sceny dźwiękowej.
Różnice pomiędzy edycjami szczególnie mocno są widoczne w zagranym na żywo „Voodoo Chile”, w którym talerze mocniej i barwniej wybrzmiewają w oryginalnej wersji. Zresztą wystarczy posłuchać  bijących bravo- oklaski są dużo naturalniejsze i głębsze w japońskiej edycji. Brzmienie perkusji jakie emituje kopia jest płytsze i ostrzejsze, w wokalach pojawiają się ostre, z nalotem cyfrowym sybilanty, bas jest mniej wyeksponowany (przez co w nagraniach puls nie ma takiego znaczenia na jaki zasługuje). Efekty stereofoniczne w „All Along The Watchtower” i „Voodoo Child (Slight Return)” są w oryginalnej edycji spektakularne, sięgające po większą przestrzeń w głąb i na szerokość niż w kopii.
Kolekcjoner CD i jednocześnie audiofil, w tej sytuacji, musi się pogodzić z koniecznością zakupu obu wersji, bo jedna jest edytorską ciekawostką, a druga dobrze brzmiącą wspaniałą muzyką.

Te same tytuły w różnych edycjach płytowych
(rozdział siedemnasty)

 

Problem dopuszczania przez rynek płytowy do udziału w nim nieoficjalnych wydawnictw produkujących kopie nagrań, najczęściej wybitnej jakości, ale też bywają (choć rzadko) takie produkcje, które przyznają się do miejsca wytworzenia płyty (Rosja), albo używających alternatywnych okładek (niegdyś rzeczywiście używanych przez wytwórnie), które mogą być łakomym kąskiem dla kolekcjonerów płyt muzycznych. Jestem kolekcjonerem płyt CD, dla którego równe znaczenie ma okładka płytowa co i zawartość krążka CD, więc dzięki zakupom opisanych wyżej nieoficjalnych wydań i ich oficjalnych odpowiedników mogę porównać ich brzmienie, co jest dla melomanów najistotniejszym powodem kolekcjonowania płyt.

 

Band of Gypsys” , koncertowy album Jimiego Hendrixa został nagrany w noc sylwestrową z 31 grudnia 1969 na 1 stycznia 1970 roku w Fillmore East w Nowym Jorku z Billym Coxem na basie i Buddy Milesem na perkusji, w trio nazywanym Band of Gypsys. Album łączy elementy funku i rytmu & bluesa z hard rockiem i jammingiem, podejście, które później stało się podstawą funk-rocka. Zawiera niepublikowane wcześniej utwory i był ostatnim longplayem Hendrixa wydanym przed jego śmiercią. Płyta również miała rozstrzygnąć spór pomiędzy Hendrixem a jego  byłym menedżerem. Nowy materiał, na który wpływ miało podejście muzyczne Coxa i Milesa, wyznacza nowy kierunek dla Hendrixa. Utwory takie jak „Power of Soul” i „Message to Love” tekstowo odkrywają także nowe, bardziej humanistyczne motywy ważne dla Hendrixa. Dwie piosenki napisane i zaśpiewane przez Buddy Milesa noszą styl muzyki soul. Anty antywojenny „Machine Gun” czerpie z wcześniejszych bluesowych aspiracji Hendrixa, ale zawiera nowe podejście do improwizacji gitarowej i efektów tonalnych. Wkrótce po wydaniu „Band of Gypsys” dotarł do pierwszej dziesiątki list przebojów w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a także pojawił się na listach przebojów w kilku krajach Europy. Mimo wysokiej popularności album otrzymał mieszane recenzje. Niektórzy zarzucali występom niepewność i niedostateczne przygotowanie; dodatkowo wkład Milesa w grę na perkusji i wokalu został scharakteryzowany jako mozolny i natrętny. Jednak „Machine Gun” jest powszechnie uważany za punkt kulminacyjny albumu i jedno z największych osiągnięć Hendrixa. Wpływ Band of Gypsys jest słyszalny w rozwoju funku rocka lat 70. i był podawany jako inspiracja przez różnych późniejszych muzyków rockowych. Pierwsze wydanie płyty z 1970 roku zostało zrealizowane przez Capitol Records (USA, nr kat.- STAO-472) i Track Records (UK, nr kat.- 2406 002)


25 lutego 1970 roku Michael Jeffery dostarczył taśmy-matki Band of Gypsys kierownictwu Capitol Records [1] w Los Angeles.  Capitol Rush wydało album miesiąc później, 25 marca, i znalazł się on na liście Billboard Top longplay’ów pod numerem osiemnastym. Osiągnął piąte miejsce podczas 61-tygodniowego pobytu na liście przebojów, a w chwili śmierci Hendrixa był najlepiej sprzedającym się albumem tego artysty w USA od czasu „Are You Experienced”. Z powodu sporów prawnych Eda Chalpina i PPX, album nie został wydany w Wielkiej Brytanii przez prawie dwa kolejne miesiące. Kiedy Track Records wydało go 12 czerwca 1970 r., szybko wszedł do Brytyjskie listy przebojów , gdzie pozostawał przez 30 tygodni i osiągnął szóste miejsce. DO wykonania oryginalnej okładki albumu „Band of Gypsys”, wydanej przez Capitol Records. użyło ziarnistego zdjęcia Hendrixa zrobionego podczas koncertów w Fillmore East, oświetlonego wielobarwnym płynnym pokazem świetlnym wyświetlanym przez Joshua Light Show. Track Records użył okładki albumu, która okazała się kontrowersyjna, tak jak zrobili to z Electric Ladyland. Przedstawiał kukiełki lub lalki, które przypominały Hendrixa, Briana Jonesa, Boba Dylana i Johna Peela, skulone obok szarego, pofałdowanego tła. Znaczenie pozowania tej trójki z Hendrixem nie było oczywiste, ponieważ nie mieli oni żadnego znanego związku z Band of Gypsys ani materiałem grupy. Hendrix był wielbicielem Dylana i nagrał kilka jego piosenek;  Jones, który zmarł rok wcześniej, brał udział w sesji nagraniowej do „All Along the Watchtower” Hendrixa (kompozycja Dylana);  i Peel byli gospodarzami programu radiowego BBC Top Gear, kiedy Hendrix występował tam w 1967 roku. Jeffrey zauważył: „Jeśli kiedykolwiek jest nagroda za okładkę albumu o najgorszym smaku, musi to być ta”. Odpowiadając na presję opinii publicznej, Track zastąpił je później zdjęciem Hendrixa występującego na koncercie w sierpniu 1970 r. na Festiwal Isle of Wight .

Do czasu wydania albumu trio już się rozpadło. Ich pierwszy występ po koncertach w Fillmore East odbył się w Madison Square Garden 28 stycznia 1970 r. Tam przed opuszczeniem sceny przebrnęli przez „Who Knows” i „Earth Blues”. Jeffery, który podobno nigdy nie był zadowolony ze składu, natychmiast zwolnił Buddy’ego Milesa. Gerry Stickells, kierownik trasy koncertowej Hendrixa, wskazuje na „brak zaangażowania Jimiego w koncept Band of Gypsys jako jego fatalną wadę”. Dwie piosenki „Stepping Stone” i „Izabella”, które nagrało trio,. Hendrix był niezadowolony z tego miksu i szybko został wycofany, nigdy nie pojawiając się na listach przebojów. Trzy inne piosenki, które zostały nagrane z Coxem i Milesem, zostały później wykorzystane na wczesnych pośmiertnych albumach Hendrixa, w tym „The Cry of Love” i „Rainbow Bridge”.
„Band of Gypsys” był postrzegany przez niektórych krytyków rockowych mniej przychylnie niż trzy albumy studyjne Hendrixa z The Experience. Recenzując dla Rolling Stone w 1970 roku, dziennikarz muzyczny Gary von Tersch napisał, że album jest utrudniony przez źle nagrany wokal i nieprzyjemną grę na perkusji Milesa i zamiast tego postrzegał go jako wizytówkę wirtuozowskiej gry na gitarze Hendrixa: „Z samym basem i perkusją wsparcie, który jest w stanie transfuzować i transfiksować wyłącznie siłą swojej pracy na gitarze”. W innych magazynach był bardziej entuzjastyczny w retrospektywnej recenzji i uznał, że piosenki takie jak „Message of Love” i „Machine Gun” nadal brzmią potężnie, pomimo niejasnej jakości nagrania. Hernan M. Campbell ze Sputnik Music uważał, że odszedł od swoich bardziej psychodelicznych nagrań z Jimi Hendrix Experience, ale nadal zachował swoją intensywność, szczególnie w „Machine Gun”, który Campbell nazwał jednym z najbardziej urzekających występów Hendrixa. Z drugiej strony Robert Christgau uważał, że „przereklamowany” album jest przyzwoity jak na standardy rocka na żywo, ale nie jest wyjątkowy w przypadku Hendrixa. Christgau uważał również, że Hendrix jest ograniczony przez prostszą sekcję rytmiczną, ale dodał, że „Who Knows” i „Machine Gun” „są tak potężne, jeśli nie złożone, jak wszystko, co kiedykolwiek nagrał”. Stwierdził, że Hendrix jest bardziej zależny od gitarowych linii wah-wah w drugiej połowie albumu, z wyjątkiem ognistego „Message to Love”. Według Seana Westergaarda z AllMusic, „Band of Gypsys” jest jednym z najlepszych albumów koncertowych wszechczasów i ważnym nagraniem dla Hendrixa, który grał z niezwykłym stopniem skupienia i precyzji w tym, co było „być może jego najlepszymi występami [na żywo]”.
Według mnie „Band of Gypsys” to nie tylko ważna część katalogu płytowego Hendrixa, ale także jeden z najwspanialszych albumów koncertowych w historii rocka, a więc- trzeba go mieć! Pytanie, wobec wielkiego wyboru wersji, nasuwa się takie- jaką wybrać? Spróbuję odpowiedzieć.

  • Album „Band Of Gypsys” wydany w postaci repliki (mini LP) wydania brytyjskiego z 1970 roku, który przedstawiał lalkowe postaci Hendrixa, Peela, Dylana i Jonesa. Wydanie to pojawiło się w 2006 roku, opatrzone nr katalogowym takim jak oryginał LP sprzed 36 lat, a mianowicie 2406 002 wytwórni Track Record. Z tą okładką żadna z firm- Track Record, Capitol czy Polydor, nie wydała CD w tej postaci. Najprawdopodobniej to nieoficjalne rosyjskie wydanie. Tak czy siak, CD w tej okładce i w postaci tekturowej mini LP jest dla kolekcjonera płyt CD wielce atrakcyjne.


Podejrzewam, że materiał muzyczny zakodowany w ścieżkach CD dla rosyjskiej nieoficjalnej wersji wzorcem była japońska edycja o nr kat. UICY-93143 z roku 2006 (na fotografii niżej), świadczy o tym nadruk na krążku CD obu wersji, choć w rosyjskiej bardzo niedoskonały.

W przypadku kolekcjonera płyt CD może mieć mniejsze znaczenie jakość techniczna nagrań nieoficjalnej produkcji, bo w tym przypadku chodzi o rzadziej spotykaną okładkę, jednak krótko opiszę jej brzmienie: w stosunku do oryginału (jak przypuszczam o nr kat. UICY-93143) jest nieco uboższa barwowo i znacznie ciemniejsza (przez to też wydaje się cieplejsza).

  • Plyta „Band Of Gypsys” [Cardboard Sleeve (mini LP)], [Limitowana edycja, wyk. w technologii Blu-spec CD2 [2]], wydana 10 kwietnia 2013 r. przez japoński oddział Sony Music (nr katalogowy- SICP 30004)



Reedycja kartonowa (mini LP) „Band of Gypsys” Jimiego Hendrixa, zawierająca wysokiej jakości format Blu-spec CD2 (kompatybilny ze standardowymi odtwarzaczami CD). Kartonowa okładka zawiera remaster z 2009 roku i dwie 24-stronicowe książeczki.

Czy ta płyta brzmi lepiej niż powiedzmy wersja CD z 1997 roku wydana przez „Experience Hendrix”? Czy w porównaniu z płytą SHM CD zabrzmi inaczej (lepiej)? Tak, choć nieznacząco, jednak różnice są słyszalne w bezpośredniej konfrontacji. Poprzednie wersje słucha się z przyjemnością, ale gdy wsłuchać się w szczegóły to można zauważyć, że starania Sony Music nie poszły na marne. Edycja Blu-spec CD2 jednak bardziej otwiera się na zakresy krańcowe: soprany i basy. Są one nieco wyraźniejsze, bez dominacji nad innymi zakresami. Dzięki temu nagrania stają się bardziej żywe, w sensie odwzorowania koncertowego brzmienia (warunkiem jest głośne słuchanie). Spektakularny jest efekt w „Changes”, gdy zachęcona przez muzyków publiczność rytmicznie klaszcze w dłonie- ten efekt otacza słuchacza płyty, co wywołuje efekt autentyczności. Nieco szersza i głębsza też jest scena muzyczna, co jest szczególnie ważne w przypadku nagrań koncertowych. Ciepło nagrań jest, mimo rozszerzonego zakresu częstotliwości, zachowane. Ogólniej rzecz ujmując- Blu-spec CD2 brzmi płynniej i jako bardziej zbalansowane nagranie. Ogólny dźwięk jest bardziej spójny i mniej męczący (niż pierwsze edycje cyfrowe).

____________________________________________________________

  • Kompilacyjny album „Blues” prezentującego Jimiego Hendrixa w nagraniach 1966-1970, został wydany w kwietniu 1994 przez wytwórnię MCA Records.


Jimi Hendrix, szanowany i podziwiany przez wszystkich gitarzysta psychodeliczno hard rockowy, miał bluesowe korzenie i album „Blues” przedstawia tę inną, zniuansowaną wersję Hendrixa, na którym gitarowe riffy przekonują, że to mógł być jeden z jego bardziej kreatywnych projektów, ale przecież kompilacja powstała 24lata po jego tragicznej śmierci…
Album „Blues” [2] skompilowany został przez byłego producenta Hendrixa- Alana Douglasa. W repertuarze płyty jest jedenaście utworów nagranych przez Hendrixa w latach 1966-1970, z których sześć nie było wcześniej publikowanych. Hendrix napisał siedem utworów. Pozostałe są autorstwa: Muddy Waters, Booker T. Jones i Elmore James . Większość z nich to dema, improwizacje i nagrania na żywo, które Hendrix mógł ukończyć przed wydaniem lub nie. Po wydaniu płyty „Blues” spotkał się z pochlebnymi recenzjami i sukcesami na listach przebojów, sprzedając ponad 500 000 egzemplarzy w ciągu pierwszych dwóch lat od premiery. W 2001 r. „Blues” otrzymał platynę w wyniku doskonałej sprzedaży od Amerykańskiego Stowarzyszenia Przemysłu Nagraniowego (RIAA).
W recenzji z 1994 r. magazyn Rolling Stone był pod wrażeniem tego, jak „Blues” pokazał zdolność Hendrixa do oddania hołdu jego wpływom, ale także do przekraczania ich, podczas gdy NME napisał, że kompilacja długich jam’ów bluesowych wyróżniała się jego „ostatecznym” stylem elektrycznego bluesa. oraz jakość cyfrowego remasteringu.” Pisząc dla AllMusic, Richie Unterberger wypowiedział się, że: „Podczas gdy Jimi Hendrix pozostaje najbardziej znany ze swoich hard rockowych i psychodelicznych innowacji, ponad jedna trzecia jego nagrań była zorientowana na blues. […[ Nagrane w latach 1966-1970 utwory, zawierają mistrza gitarzystę, który rozciąga granice elektrycznego bluesa zarówno na żywo, jak i w studio…”. Krytyk Village Voice, Robert Christgau, uważał, że zwykła koncepcja bluesowa i wybór utworów sprzyjały wyjątkowemu i niepowtarzalnemu brzmieniu Hendrixa. stylowi eklektycznemu. Później pisał o bluesowym dziedzictwie Hendrixa w Blenderze: „Chociaż definiowanie Hendrixa jako bluesmana tylko dlatego, że był czarny, jest uproszczeniem, połączył chicagowski blues, country blues, międzyplanetarny blues i zgięty blues jak nadprzyrodzony. Jego dźwięk był nawet gęstszy niż głos mentora Alberta Kinga, ale mógł stać się tak fantazyjny, jak najlepszy Skip James
Album zapewni tym, którzy znają Hendrixa świeże spojrzenie na ikonę nurtu rockowego, ale też pozwoli cieszyć się po prostu świetną muzyką.

Komentarze