Rok 1966: Tak wyglądał koncert Jimiego Hendrixa w Monachium
W 50. rocznicę śmierci kultowego gitarzysty: autor książek dla nastolatków Ulrich Handl wspomina koncert Jimiego Hendrixa w Big Apple Club w Monachium. Ulrich Handl | 18 września 2020 r. - 18:07 Niezrównany: Amerykański wokalista rockowy i gitarzysta Jimi Hendrix gra na gitarze elektrycznej językiem i zębami. Życie Jimiego Hendrixa zakończyło się jak wiele jego legendarnych koncertów: w stanie upojenia alkoholowego. Dożył zaledwie 27 lat. © Ulrich Handl Dzisiaj, 18 września, przypada 50. rocznica śmierci Jimiego Hendrixa . Prawie 54 lata temu, 8 i 9 listopada 1966 roku, w klubie Big Apple Club zapowiedziano występ nieznanego większości fanów muzyki zespołu „Jimmy Hendrix Experience” . Niektórzy jednak rozpoznali zespół dzięki monachijskiej rozgłośni radiowej AFN, gdzie nasz stały gość Ron Summer zapowiadał ich najnowsze przeboje w audycji „Bouncing in Bavaria”. Już wtedy grano „Stone Free” i „Hey Joe”. We wtorek, 8 listopada, byłem w klubie od 15:00 i byłem tam, gdy Jimi wszedł do dyskoteki od tyłu i od razu zobaczył, że jego imię jest źle napisane na tylnej ścianie sceny. Następnie poszedłem do małej garderoby pod schodami wejściowymi, żeby przywitać się z chłopakami, bo znałem już Chasa Chandlera z Animals, który grał tu pół roku temu. Po uścisku dłoni Jimi powiedział mi, że chociaż Jimmy był wpisany w jego paszporcie, to teraz ma angielski zespół i nadal nazywa się Jimi, i bardzo go to zdenerwowało. Natychmiast podszedłem do Jürgena w kabinie nagłośnieniowej, gdzie również był obecny szef, Peter Walter, i wyjaśniłem im sytuację. Autograf na pustej okładce strunowej Po uścisku dłoni Jimi powiedział mi, że chociaż Jimmy był wpisany w jego paszporcie, to teraz ma angielski zespół i nadal nazywa się Jimi, i bardzo go to zdenerwowało. Natychmiast podszedłem do Jürgena w kabinie nagłośnieniowej, gdzie również był obecny szef, Peter Walter, i wyjaśniłem im sytuację. „Wieczorny występ odbył się przed nowo zaprojektowaną ścianą sceniczną, a Jimi miał na sobie spodnie w zielono-czerwono-czarne paski, koszulę w kwiaty, kolorowy jedwabny szal i kurtkę w indyjskie wzory.” © Ulrich Handl „Jimi oczarował nas wszystkich” Gdy Jimi szedł już na scenę, Jürgen przedstawił go Uschi Obermeierowi, który z radością spotkał się z nim w tym samym miejscu po ostatnim występie. Powoli przepchnąłem się przez tłum na bok sceny z aparatem i naładowaną lampą błyskową, delektując się pierwszymi utworami, po czym zdałem sobie sprawę, że chce pokazać, co potrafi z gitarą. Powoli więc wszedłem na widownię siedzącą, dwa metry przed nim. Znałem prawie wszystkich wokół, a oni szybko zauważyli, że na chwilę wstałem, żeby zrobić zdjęcie, i natychmiast znowu przykucnąłem. I tak trochę trwało, zanim lampa błyskowa się naładowała. Zrobili mi nawet miejsce, a stamtąd zrobiono zdjęcia Jimiemu w złotej koszuli i z jego wieloma wariacjami na temat gry na gitarze. „Od razu wiedziałem, że to wyjątkowy spektakl, jak nigdy wcześniej ani później. Instynktownie czułem, że jestem we właściwym miejscu o właściwym czasie. W samym środku i na czele”. © Ulrich Handl Jimi urzekł nas wszystkich; nigdy wcześniej czegoś takiego nie widzieliśmy. Podczas tego popołudniowego koncertu udało mi się zrobić wiele pięknych, unikatowych zdjęć Jimiego grającego na gitarze na plecach, między nogami i nad głową, szarpiącego struny zębami i delikatnie językiem, stojąc, a potem kucającego, z ustami zastępującymi palce lewej ręki. Od razu wiedziałem, że to wyjątkowy koncert, jak żaden inny przedtem ani potem, gdzie instynktownie czułem, że jestem we właściwym miejscu o właściwym czasie. W samym środku wydarzeń i na czele. „Widziałem tylko przez fanów, jak Jimi rzucił gitarę na scenę” Z satysfakcją cofnąłem pierwszy film, gdy pierwszy pokaz się skończył i wszyscy zostali poproszeni o opuszczenie sali, ponieważ na zewnątrz czekało już mnóstwo osób. Natychmiast podszedłem do kabiny dźwiękowej Jürgena Herrmanna i naładowałem lampę błyskową na kolejny koncert, który rozpoczął się za prawie godzinę. Podczas mojej krótkiej wizyty w garderobie Jimi zapytał mnie, czy jego występ w ogóle idzie dobrze, ponieważ był przyzwyczajony do angielskich fanów, którzy często szaleją od razu, a tutaj byli stosunkowo stonowani. Udało mi się go uspokoić i powiedziałem mu, że wszyscy po prostu oglądamy przedstawienie z szeroko otwartymi ustami i nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś podobnego. Potem rozpoczął się wyczekiwany wieczorny występ, a ja trzymałem się na dystans, ponieważ zdążyłem już zrobić kilka dobrych ujęć z bliska. Tym razem nie pokazał tylu sztuczek w swoich grubych spodniach w kratę i koszuli w kwiaty, a ja cieszyłem się muzyką i zrobiłem kilka zdjęć wszystkim na scenie. Podczas ostatniej piosenki, coveru popularnego hitu Troggsów „Wild Thing”, Mich biegał jak szalony po scenie i kopnął jeden z dwóch bębnów basowych Micha. Kiedy Jimi wrócił przed swojego szeryfa, tłum nagle zrobił się głośniejszy i tylko przez tłum widziałem, jak Jimi rzucił gitarę na scenę, wspiął się na nią i z impetem uderzył nią o obudowę wzmacniacza. Szybko rozejrzałem się za miejscem, z którego mógłbym sfotografować go nad publicznością i uchwycić na zdjęciu, jak wściekły schodzi ze sceny, kopiąc bęben nogą, podczas gdy jego gitara wciąż rozbrzmiewała, roztrzaskana na podłodze. Noel poszedł za nim, a Mich zakończył sesję solówką na reszcie zestawu perkusyjnego, którą następnie całkowicie przewrócił. W ten sposób koncert zakończył się bez bisu, ale klub był nadal pełny i wszyscy znów tańczyli do muzyki z gramofonu Jürgena. „Mimo wielu naśladowców, Jimi do dziś pozostaje niezrównany” Potem wróciłem do garderoby, gdzie z ledwością udało mi się zrobić dwa grupowe zdjęcia z pozostałym ładunkiem lampy błyskowej, w tym jedno z Chasem, który natychmiast zasłonił dłonią jasną świetlówkę, bo oślepiała mnie, gdy czekałem na naładowanie lampy. Potem pożegnałem się i wkrótce potem zobaczyłem Jimiego i Uschiego wychodzących z klubu. Poszedłem nawet do sąsiedniego klubu PN na ostatnią godzinę, gdzie grali BOOTS. Byli u Jimiego w przerwie. Najpierw naładowałem lampę w kabinie dźwiękowej, potem poszedłem na rundę tańców, a po pół godzinie mogłem wypełnić kliszę zdjęciami muzyków i kilku fanów PN i pojechać do domu, aby wywołać dwie czarno-białe rolki. O drugiej w nocy zrobiłem kilka odbitek i naświetliłem odbitkę 13x18 z trzema częściowymi zdjęciami, którą mogłem pokazać i podpisać wieczorem przed ostatnim występem.Po południu kupiłem sobie slajd Ektachrome o czułości 400. Wieczorny występ odbył się przed nowo zaprojektowaną ścianą sceny, a Jimi miał na sobie zielono-czerwono-czarne spodnie w paski, kwiecistą koszulę, kolorowy jedwabny szal i kurtkę w indyjskie wzory. Tym razem usiadłem tuż obok Jimiego na scenie, a obok mnie siedział Bubi Heilemann, didżej w PN, z kamerą 6x6. Stamtąd udało mi się uchwycić wszystkich muzyków na jednym zdjęciu, w czerni, bieli i kolorze, moim obiektywem 35 mm. Po południu kupiłem sobie slajd Ektachrome o czułości 400. Wieczorny występ odbył się przed nowo zaprojektowaną ścianą sceny, a Jimi miał na sobie zielono-czerwono-czarne spodnie w paski, kwiecistą koszulę, kolorowy jedwabny szal i kurtkę w indyjskie wzory. Tym razem usiadłem tuż obok Jimiego na scenie, a obok mnie siedział Bubi Heilemann, didżej w PN, z kamerą 6x6. Stamtąd udało mi się uchwycić wszystkich muzyków na jednym zdjęciu, w czerni, bieli i kolorze, moim obiektywem 35 mm. Chociaż Chas później powiedział w wywiadzie, że Jimiego znieśli ze sceny rozentuzjazmowani fani, żaden ze świadków tego nie potwierdził. Wciąż szukam kogoś, kto mógłby mi powiedzieć, jak Jimi zszedł ze sceny. Ponieważ wszyscy byliśmy tak podekscytowani zniszczeniem gitary i myśleliśmy, że to część show, Chas wkrótce potem postanowił włączyć to do programu ważnych występów. Jimi dokonał tego kilkakrotnie w imponujący sposób w ciągu następnych trzech i pół roku swojego krótkiego życia. I pomimo licznych naśladowców, Jimi do dziś pozostaje niezrównany. Bóg gitary nie żyje od 50 lat, ale jego muzyce daleko do tego. Jimi żyje wiecznie! Dziękuję Ci Jimi za piękne zdjęcia i spędzony z Tobą czas, mówi Ulli Handl. „Bóg gitary nie żyje już od 50 lat, ale jego muzyce daleko do tego!” © Ulrich Handl
Komentarze
Prześlij komentarz