Loty fantazji? by Roger Smith "Ready Steady Gone!" (udostępnienie)
Oryginalna publikacja: https://readysteadygone.co.uk/flights-of-fantasy/
19 komentarzy
Lot Iberia Airways numer IB504 z Palmy na Majorce do London Heathrow 5 marca 1973 r. nigdy nie dotarł do celu. Zderzył się z innym samolotem nad Francją i eksplodował w powietrzu, zabijając całą załogę i pasażerów. Jedną z 68 ofiar był Mike Jeffery, który kiedyś był właścicielem legendarnego klubu a'Gogo w Newcastle, a później menedżerem Jimiego Hendrixa. Zarejestrowana śmierć Mike'a Jeffery'ego nastąpiła 29 miesięcy i 16 dni po śmierci Hendrixa.
W tym roku przypada 50. rocznica śmierci Jimiego Hendrixa we wrześniu 1970 roku. W miarę zbliżania się wrześniowej daty prawdopodobnie zostanie opublikowana nowa partia książek, filmów i programów telewizyjnych na temat życia, a w szczególności śmierci Jimiego Hendrixa. Autor Mick Wall wyprzedził grę, publikując nową biografię Hendrixa zatytułowaną „Two Riders Were Approaching” w październiku ubiegłego roku. Pierwszy rozdział książki opowiada o ostatnich godzinach i sekundach życia Hendrixa. Prawdziwa przyczyna śmierci Jimiego Hendrixa była przedmiotem spekulacji przez dziesięciolecia. Czy było to samobójstwo, wypadek, a może nawet morderstwo? Relacja Micka Walla jest dość konkretna. „Mike” i kilku jego ludzi podąża za Hendrixem i jego dziewczyną, Moniką Dannemann, wracającymi z imprezy do jej mieszkania. Uzyskują dostęp do mieszkania i trochę szarpią Hendrixa, zanim wyrzucą Dannemann. Po kolejnych aktach przemocy fizycznej Hendrixowi wlewa się do płuc czerwone wino, aż się utopi.
Opis śmierci Jimiego Hendrixa autorstwa Micka Walla może być lotem fantazji, ale nie jest nowy. Morderstwo Jimiego Hendrixa przez jego menedżera, Mike'a Jeffery'ego, po raz pierwszy trafiło na pierwsze strony gazet w 2009 r., kiedy James „Tappy” Wright, były pracownik Jeffery'ego, ujawnił w swojej autobiografii, że Jeffery przyznał się do morderstwa około 36 lat wcześniej. Jednak do czasu ukazania się książki Micka Walla nie widziałem tego scenariusza morderstwa w żadnej innej biografii Jimiego Hendrixa.
Z powodu sprzecznych relacji tak zwanych świadków prawdziwe fakty dotyczące śmierci Hendrixa nigdy nie były jasne. Z upływem czasu, wraz ze śmiercią kluczowych graczy, staje się coraz mniej prawdopodobne, że kiedykolwiek dowiemy się, co naprawdę wydarzyło się w mieszkaniu dziewczyny Hendrixa, Moniki Dannemann w hotelu Samarkand w Londynie 18 września 1970 r.
To, co wiemy o Hendrixie, to to, że zmarł w obecności co najmniej jednej innej osoby, która wiedziała, kim był. Śmierć jest bezsporna – jedynie przyczyna. Tego samego nie można powiedzieć o Mike'u Jefferym, którego śmierć, ze względu na nadzwyczajne okoliczności, nie była obserwowana. Ponadto jego ciało było tak oszpecone, że właściwa identyfikacja nie była możliwa.
Być może natknąłeś się na 87-letniego mężczyznę, takiego jak ten na zdjęciu (poniżej po lewej), podczas wakacji na Bahamach, Balearach lub innym śródziemnomorskim miejscu. Miałby wszystkie atrybuty bogatego mężczyzny – złotą biżuterię, zegarek Rolex i drogie ubrania. Prawdopodobnie miałby u boku kobietę, która byłaby co najmniej dwadzieścia lat młodsza od niego. Najbardziej rozpoznawalną cechą byłby silny zapach drogiej wody po goleniu, Acqua Di Parma, jego ulubionego zapachu od lat 60. Tak mógłby wyglądać Mike Jeffery dzisiaj, gdyby nie był na pokładzie lotu IB504.
Czy są jakiekolwiek wątpliwości, że Mike Jeffery rzeczywiście zginął w feralnym samolocie Douglas DC9 linii Iberian Airways, który zderzył się z innym hiszpańskim samolotem nad obszarem Wandei w zachodniej Francji? Wszystko wskazuje na katastrofalny wypadek, w którym Jeffery znalazł się w złym miejscu o złej porze. Co więcej, byłoby niepojęte sądzić, że zestrzelenie Douglasa DC9 było czymś innym niż przypadkową kolizją dwóch samolotów, mimo że na ocalałych częściach samolotu znaleziono niewyjaśnione ślady wojskowej farby.
Ale jeśli Mike Jeffery nie był na pokładzie lotu IB504, nie jest nieprawdopodobne, że wykorzystałby katastrofalne wydarzenia na swoją korzyść. W końcu nauczył się jednej lub dwóch sztuczek jako członek brytyjskiej Secret Service w mrocznym świecie „zimnej wojny” w Trieście. Jego szkolenie i kontakty z komunistycznymi agentami uczyniłyby go biegłym w sztuce oszustwa. Niedawno chował się i nurkował z mafią w związku z ogromnymi długami, problemami, które zniknęłyby, gdyby wszyscy myśleli, że nie żyje. Mogła to być wielka szansa Jeffery'ego na anonimowy relaks i życie z milionów, które potajemnie zgarnął od Hendrixa i The Animals – pieniędzy, które ukrył na ukrytych kontach bankowych na Bahamach i w innych miejscach. Krótko mówiąc, tragiczny zbieg okoliczności i szczęśliwy traf mogły dać Mike'owi Jeffery'emu szansę na „Reginalda Perrina”.
Wróćmy do weekendu 3 i 4 marca 1973 r. i dowiedzmy się, dlaczego Mike Jeffery podróżował na Majorkę i z powrotem. W poprzednim tygodniu został aresztowany i tymczasowo aresztowany na podstawie nakazu, ponieważ wcześniej nie stawił się w sądzie w związku z zarzutami dotyczącymi sprawy narkotykowej. Jego prawnik złożył wniosek o zwolnienie za kaucją, które zostało przyznane. 2 marca prawnik poprosił o przedłużenie zwolnienia za kaucją. Jeffery, jako były menedżer Jimiego Hendrixa, był dość znaną osobistością show-biznesu, która mogła trafić do więzienia, aby dać przykład innym. Przedłużenie zostało przyznane pod warunkiem oddania paszportu. Prawny przedstawiciel Jeffery'ego argumentował, że paszport był potrzebny na krótki weekendowy wyjazd służbowy na Majorkę, gdzie jego klient był właścicielem kilku klubów nocnych. Wbrew wszelkim przeciwnościom sędzia przychylił się do wniosku. Nie miał wątpliwości, że Jeffery podejmował kroki, aby rozpocząć nowe życie na hiszpańskiej wyspie i był na końcowym etapie zakupu zamku w nadmorskim kurorcie Banyalbufar. W tym czasie nie było żadnych ustaleń dotyczących ekstradycji z Hiszpanią, więc ryzyko, że Jeffery nie wróci do sądu, aby stanąć przed sądem i ewentualnie trafić do więzienia, było dość duże. Innymi słowy, istniało duże prawdopodobieństwo, że Jeffery uniknie kaucji i w ogóle nie wróci do Wielkiej Brytanii.
Po przybyciu na Majorkę Mike Jeffery odwiedził swój nowy dom w Banyalbufar. Spotkał się również ze swoją asystentką, Trixi Sullivan i przeprowadził z nią kilka interesów w związku z majątkiem Jimiego Hendrixa.
Michael Jeffery miał wrócić do Wielkiej Brytanii lotem IB504 linii lotniczych Iberia Airways z lotniska Son Sant Joan w Palmie na Majorce rano 5 marca 1973 r. Jest dobrze udokumentowane, że Jeffery miał chorobliwy lęk przed lataniem. Według niektórych źródeł rezerwował miejsca na kilka lotów przed planowanymi podróżami i próbując oszukać los, obstawiał, który lot wybrać przed czasem odlotu. Nie ma jednak dowodów sugerujących, że 5 marca miał zarezerwowany więcej niż jeden lot. Ale czy miał szósty zmysł co do losu lotu IB504 i zdecydował na lotnisku, że nie poleci tego dnia?
Jeśli rzeczywiście opuścił lot, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że nie miał zamiaru wracać do Wielkiej Brytanii, aby stanąć przed sądem i potencjalnym wyrokiem więzienia. Tak więc podróż na Majorkę kilka dni wcześniej mogła być zaplanowanym początkiem nowego życia na wyspie, znanej tylko jemu i kilku współpracownikom. Wiemy, że paszport Michaela Jeffery'ego został znaleziony na miejscu katastrofy we Francji, ale czy Jeffery mógł przekazać paszport, jeden z wielu, które posiadał, komuś, aby mógł wrócić do Wielkiej Brytanii, używając jego tożsamości, aby zostawić fałszywy ślad i zyskać na czasie? Według Kathy Etchingham, wieloletniej dziewczyny Jimiego Hendrixa, inny mężczyzna miał wrócić do Wielkiej Brytanii z Mike'iem Jeffery'm 5 marca 1973 r. Ta osoba nie pojawiła się na liście pasażerów wydanej przez Iberia Airways po katastrofie.
Lot IB504, Douglas DC-9 wystartował z lotniska Son Sant Joan w Palmie o 11.24 w kierunku Heathrow. Planowana trasa lotu miała prowadzić samolot nad Francją do kanału La Manche, a następnie na południowe wybrzeże Anglii. W marcu 1973 r. francuscy kontrolerzy ruchu lotniczego strajkowali. Personel wojskowy został powołany do pełnienia ich obowiązków. Wiele linii lotniczych unikało francuskiej przestrzeni powietrznej i jako środek ostrożności wybierało dłuższe trasy. Jednak Iberia Airways postanowiło zaufać wojskowym kontrolerom ruchu lotniczego i trzymało się swoich zaplanowanych tras.
Podczas gdy DC-9 był w locie, czarterowy samolot pasażerski Convair Coronado należący do hiszpańskiej linii lotniczej Spantax wystartował z Madrytu o 12.01 w kierunku Londynu. Samolot ten również został skierowany przez francuską przestrzeń powietrzną.
Tuż przed 12.30 zarówno pilot DC-9, jak i pilot Coronado zgłosili kontroli ruchu lotniczego, że ich szacunkowe loty dotrą do Nantes w zachodniej Francji o 12.52. Wojskowa kontrola ruchu lotniczego próbowała ustalić czas i przestrzeń między DC-9 a Coronado, wydając instrukcje dotyczące wysokości i prędkości. Słaba komunikacja prowadziła do nieporozumień, a te nieporozumienia prowadziły do błędów jednego lub obu pilotów. Nie mogąc porozumieć się z kontrolerami, pilot Coronado zdecydował się wykonać nieautoryzowany manewr, aby opóźnić swój przylot nad Nantes.
O 12.52 pilot Coronado poczuł silne szarpnięcie i z trudem panował nad samolotem, który zaczął nurkować. Nie wiedział, że skrzydło jego samolotu zderzyło się z Douglasem DC-9, co spowodowało eksplozję, która rozerwała drugi samolot nad La Planche, 25 kilometrów na południe od Nantes.
Mieszkańcy małej wioski La Planche zgłosili, że usłyszeli eksplozję i zobaczyli czerwoną smugę światła, zanim ciała i części samolotu spadły na ziemię w tysiącach kawałków. Jedna kobieta zeznała: „Usłyszeliśmy przerażający hałas. Spojrzałam w górę i zobaczyłam niebo poplamione dziesiątkami pochodni, podczas gdy płonący kadłub rozbił się niecały kilometr od mojego domu”.
Eksplozja nastąpiła na wysokości około 29 000 stóp (5 mil). Ciała zamieniły się w bryły lodu, gdy spadały, a następnie roztrzaskały się przy uderzeniu w ziemię. Niektóre zostały ścięte, a inne straciły kończyny. Podczas zejścia zerwano z nich luźne ubrania. Początkowo burmistrz La Planche został wylądowany z makabrycznym zadaniem zorganizowania zbiórki tego, co pozostało z pasażerów i załogi. Dokonano tego przy użyciu traktora i przyczepy. Zwłoki i części ciał zabrano na róg pola, gdzie je przykryto. Później umieszczono je w prowizorycznych trumnach. Po pewnym czasie mieszkańcy wioski i żandarmeria z większej, pobliskiej wioski Aigrefeuille przyszli z pomocą burmistrzowi. Jeden z mieszkańców wioski później skomentował, że niełatwo jest przenosić zwłoki ze złamanymi kośćmi.
Kiedy ludzkie szczątki zostały odzyskane z miejsca katastrofy, które obejmowało pola, ogrody i stawy, burmistrz miał za zadanie spróbować zidentyfikować ofiary na podstawie listy pasażerów i personelu pokładowego dostarczonej przez Iberia Airways. Podczas śledztwa burmistrz doszedł do wniosku, że bezimienny tors pozbawiony większości ubrań prawdopodobnie należał do Michaela Jeffery'ego z Londynu. Niedługo potem skontaktowano się z Gerrym Stickellsem, który pracował dla Mike'a Jeffery'ego jako kierownik trasy Hendrixa. Potwierdził, że szczątki należały do jego pracodawcy. Stickells nie widział ani samego ciała, ani jego fotografii. Osądu dokonał na podstawie biżuterii, którą mu pokazano.
Czy Gerry Stickells miał jakiś powód, żeby kłamać o tożsamości ciała? Tylko gdyby wiedział, że Mike Jeffery wciąż żyje i że to kłamstwo pomoże ukryć szokujące wydarzenia, które miały miejsce dwa i pół roku wcześniej.
Przypomnicie sobie z powyższych akapitów, że najnowsza biografia Jimiego Hendrixa zaczyna się od opisu morderstwa Jimiego dokonanego przez Michaela Jeffery'ego i kilku współpracowników. Ale na razie zapomnijmy o tym. Monika Dannemann złożyła zeznania na dochodzeniu w sprawie Jimiego Hendrixa dotyczące okoliczności prowadzących do śmierci. Powiedziała, że we wrześniu 1970 r., w noc poprzedzającą śmierć Hendrixa, wypili trochę wina. Dannemann powiedziała, że kiedy obudziła się rano w dniu jego śmierci, nie było od razu oczywiste, że gitarzyście coś dolega. „On nadal spał, więc zjadłam śniadanie, umyłam się i poszłam kupić trochę papierosów, bo nam się skończyły. Kiedy wróciłam, on nadal spał. Przyjrzałam mu się uważnie i wtedy zobaczyłam, że coś jest nie tak”. Powiedziała, że następnie próbowała skontaktować się z lekarzem Hendrixa, zanim zadzwoniła po karetkę. Wezwanie karetki nastąpiło o 11:18. Koroner zamknął sprawę otwartym werdyktem, stwierdzając, że nie ma wystarczających dowodów na to, że Hendrix popełnił samobójstwo.
W latach 70. większość ludzi zaakceptowała wniosek koronera, że Jimi Hendrix zmarł, dławiąc się własnymi wymiocinami po przedawkowaniu barbituranów. World Wide Web był jeszcze odległy o lata, więc głównymi źródłami informacji o życiu i śmierci Hendrixa były gazety, magazyny muzyczne i książki.
Jeśli chodzi o Michaela Jeffery'ego, jego śmierć również została ogłoszona jako tragiczny wypadek. Opłakiwała go rodzina i przyjaciele, a następnie został pochowany. W 1973 r. niewiele osób spoza branży muzycznej wiedziało, kim był, więc został mniej lub bardziej zapomniany – przynajmniej przez pół dekady.
Następnie w 1978 roku czarnoskóry autor/poeta David Henderson opublikował biografię Jimiego Hendrixa w Stanach Zjednoczonych zatytułowaną „Jimi Hendrix: Voodoo Child Of The Aquarian Age”. Przez większość książki Mike Jeffery jest wspominany tylko mimochodem. Jednak książka Hendersona wspomina o kilku teoriach i sugestiach dotyczących śmierci Hendrixa, w tym o morderstwie. David Henderson zakwestionował również relację Moniki Danneman o poranku śmierci Hendrixa, którą po tym wydarzeniu wielokrotnie poprawiała.
Czy książka Davida Hendersona wystarczy, aby w niektórych kręgach zabrzmiały dzwonki alarmowe? Z pewnością zdenerwowała ona byłą wieloletnią dziewczynę Hendrixa, Kathy Etchingham, gdy dowiedziała się, że książka ma zostać wydana w Wielkiej Brytanii w 1981 r. pod tytułem „'Scuse Me While I Kiss The Sky”. Nie spodobał jej się sposób, w jaki Henderson przedstawił jej związek z Jimim. To skłoniło ją do odnalezienia i skontaktowania się z Moniką Dannemann, która, jak sądziła, również została oszukana przez Hendersona.
Romans Kathy Etchingham z Moniką Dannemann nie okazał się taki, jakiego się spodziewała. Im lepiej poznawała Dannemann, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że Dannemann nie była do końca szczera co do poranka, kiedy zmarł Hendrix. Jej głównym zmartwieniem było to, że Monika Dannemann nie zadzwoniła po karetkę do 11.18, podczas gdy Eric Burdon i jego partnerka Alvenia Bridges zgłosili, że przybyli do mieszkania znacznie wcześniej, prawdopodobnie o świcie, po gorączkowym telefonie od Dannemann dotyczącym stanu Hendrixa. Kathy Etchingham mocno podejrzewała, że Monika Dannemann przez wiele lat kłamała, aby ukryć swoje czyny lub czyny innych w ten fatalny poranek. Z czasem okazało się, że oprócz Dannemann, Erica Burdona i jego partnerki, w mieszkaniu było wiele innych osób, aby zabrać lub ukryć wszystko, co mogłoby rzucić złe światło na Hendrixa i jego zarządzanie. Wśród tych osób znaleźli się pracownicy techniczni Hendrixa, Gerry Stickells i Eric Barrett, a także pracownik techniczny Burdona, Terry Slater – wszyscy byli pracownikami Mike'a Jeffery'ego.
Relacje Kathy Etchingham z Dannemannem stały się wrogie. Przez lata toczyły się różne sprawy sądowe, więc ich wrogość stała się bardzo publiczna. Etchingham przeprowadziła własne dochodzenie w sprawie śmierci Jimiego Hendrixa i ostatecznie przekazała swoje ustalenia policji, która wznowiła dochodzenie. Na dłuższą metę policja nie znalazła wystarczających dowodów, aby uchylić pierwotny werdykt koronera z 1970 r.
Oprócz Etchinghama, książka Davida Hendersona prawdopodobnie skłoniłaby innych do bardziej szczegółowego zakwestionowania okoliczności śmierci Hendrixa. Gdyby w mieszkaniu Dannemanna doszło do jakiejś nieczystej gry rano, kiedy Hendrix umarł, niektórzy ludzie naprawdę by się martwili. I czy książka wzbudziłaby zainteresowanie rolą, jaką Mike Jeffery odegrał w życiu Jimiego Hendrixa, a co ważniejsze, w jego śmierci?
Aż do 1981 roku, tego samego roku, w którym książka Hendersona miała zostać opublikowana w Wielkiej Brytanii, szczątki Mike'a Jeffery'ego leżały w działce GZ885 na cmentarzu Hither Green w południowo-wschodnim Londynie. Znajdowały się tam od czasu pochówku 19 marca 1973 roku. Z nieznanych przyczyn szczątki ekshumowano 18 kwietnia 1981 roku i skremowano. Ekshumację najprawdopodobniej zainicjował ojciec Jeffery'ego. Poza celami śledczymi, ciała mogą być ekshumowane z różnych powodów; na przykład ekshumacja czasami odbywa się w celu ponownego pochówku ciała w pobliżu niedawno zmarłego krewnego lub bliżej domów żyjących. Jednak w przypadku Mike'a Jeffery'ego szczątki skremowano bez ceremonii i rozrzucono na terenie cmentarza tego samego dnia, w którym dokonano ekshumacji. Bez względu na powód ekshumacji, późniejsza kremacja gwarantowała, że części ciała pochowane pod nazwiskiem Michael Frank Jeffery nigdy nie zostaną poddane badaniom kryminalistycznym.
Chociaż Jimi Hendrix nie żyje już od prawie 50 lat, nadal ma entuzjastyczną, stale powiększającą się bazę fanów. Jego fani to zarówno osoby, które były w okresie jego świetności w latach 1967-1970 i być może widziały niektóre z jego występów „na żywo”, jak i młodsi ludzie, którzy niedawno odkryli Hendrixa i zostali oczarowani jego umiejętnościami gry na gitarze. Niektórzy fani interesują się tylko muzyką, podczas gdy inni chcą wiedzieć wszystko o życiu i czasach Jimiego Hendrixa i pochłoną każdą nową książkę lub materiał, który pojawi się w Internecie.
W tym roku prawdopodobnie zostanie opublikowanych wiele nowych materiałów o Hendrixie, ale mało prawdopodobne jest, aby pojawiły się jakiekolwiek nowe dowody na jego śmierć. Wiele osób zamieszanych we wrześniu 1970 r. już nie żyje. Należą do nich Monika Dannemann, James „Tappy” Wright i Gerry Stickells. Zawsze uważano, że Eric Burdon wie o wiele więcej o okolicznościach śmierci Hendrixa, niż już ujawnił. Jednak do tej pory odmówił poddania się naciskom w tej sprawie, nawet FBI, które próbowało go przesłuchać w imieniu brytyjskiej policji, gdy ponownie badała śmierć w latach 90.
Być może kiedyś ktoś na łożu śmierci przyzna się do morderstwa, które miało miejsce w hotelu Samarkand w 1970 roku – jakiś bandyta z Geordie albo były współpracownik Mike’a Jeffery’ego.
Może jakiś były mieszkaniec USA po osiemdziesiątce zgłosi się i zaskoczy wszystkich, czy to tylko kolejna fantazja?
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje