Morderstwo, mafia i liczne tajemnice otaczające śmierć Jimi'ego Hendrix'a by Harry Shapiro - artykuł (udostępnienie)
Oryginalna publikacja: https://www.loudersound.com/features/jimi-hendrix-death
Biograf Jimiego Hendrixa Harry Shapiro rozmawia z byłym technicznym Jimiego Hendrixa Jamesem „Tappym” Wrightem i rozważa na nowo tajemnice otaczające śmierć Jimiego

Jest luty 1973 roku w londyńskim apartamencie menedżera Jimiego Hendrixa , Mike’a Jeffery’ego. Jedyną inną osobą tam jest James „Tappy” Wright, łagodnie mówiący Geordie, który pracuje dla Mike’a od wczesnych lat 60. w Newcastle, kiedy Jeffrey był właścicielem klubu i menedżerem The Animals. Noc się kończy, popielniczki są pełne, bourbon leje się strumieniami.
Mike posiadał prawa do filmu Jimi Plays Berkeley, filmu z koncertu Hendrixa z maja 1970 roku w Berkeley Community Center w San Francisco, powszechnie uznawanego za jeden z najlepszych występów Jimiego. Po śmierci Jimiego Mike wpadł na pomysł, że zwiedzi trasę koncertową filmu, wspieraną występami na żywo w jego stajni, Cat Mother i Jimmy and Vella. Ponieważ tak wiele osób, które chciały zobaczyć Jimiego, nigdy nie miało okazji, obejrzenie go występującego w filmie emitowanym przez rockowy system dźwiękowy w kinie było najlepszą rzeczą, a według Tappy'ego trasy po Wielkiej Brytanii i Europie były ogromnym sukcesem. Więc teraz planują zabrać ten pomysł do Stanów, co prowadzi do ogólnego wspomnienia o Jimim i jego ostatnich dniach.
„Pamiętam to tak, jakby to było wczoraj” – mówi Tappy, siedząc dziś w londyńskim klubie Groucho, wspominając noc, w której Jeffery najwyraźniej przyznał się do morderstwa Hendrixa. „Kiedy rozmawialiśmy, Mike zaczął się bardzo denerwować i bladł. 'Nie miałem cholernego wyboru, musiałem to zrobić'. 'O czym ty mówisz?' 'Dokładnie wiesz, o czym mówię. Albo to, albo będę spłukany lub martwy'.
„Muszę powiedzieć, że potwierdziło to podejrzenia, które miałem, które miało wiele osób, tylko wszyscy byli zbyt przestraszeni, żeby się ujawnić i cokolwiek powiedzieć. On mi mówił, nie pytałem i szczerze mówiąc, naprawdę nie chciałem tego słyszeć.
„Mike zdradził niewiele szczegółów, a Tappy nie naciskał go dalej: „Powiedział tylko, że zdobył kilku swoich przyjaciół – nie wiem, kim byli, po prostu kilku złoczyńców, których Mike znał z północy, i że to był po prostu alkohol w tchawicy. Jak w tym filmie Get Carter .
Zaledwie miesiąc później Mike Jeffery nie żył. Lecąc z Majorki, jego samolot DC-9 linii Iberian Airways zderzył się w powietrzu nad Francją. Nikt nie przeżył. Mike panicznie bał się latać i miał w zwyczaju dokonywać kilku rezerwacji naraz, a następnie wybierać lot w ostatniej chwili, aby uniknąć losu. Ale 5 marca 1973 r. szczęście się skończyło, a cała historia jego szokującego wyznania umarła wraz z nim.
Tappy przyznaje, że nie szukał żadnych dowodów potwierdzających wtedy ani później na poparcie historii Mike’a: „Ktokolwiek inny był w to zamieszany, wciąż tam był i mogli pomyśleć, że Mike powiedział mi wszystko. Więc trzymałem język za zębami, chociaż powiedziałem o tym mojemu bliskiemu przyjacielowi, Bobowi Levine’owi, który był częścią zespołu zarządzającego Jimiego w Nowym Jorku. Kazał mi zniknąć”.
Ostatecznie Tappy wrócił na północ i został właścicielem klubu. Na początku lat 80. menadżer rockowy Rod Weinberg zreformował The Animals, a Tappy wrócił do biznesu. „Poprosiłem Tappy'ego, żeby się zaangażował, ponieważ potrzebowałem kogoś, kto rozdzieli Erica i Chasa” — mówi Rod. Z ich rozmów o przeszłości zrodził się pomysł na książkę, którą zaczęli pisać w 1999 roku.
Jaki więc motyw mógł mieć Mike Jeffery, żeby zabić swoje główne źródło dochodu i największą gwiazdę rocka na świecie?
Retrospekcja do września 1966. Animals rozpadli się latem. Basista Chas Chandler miał dość trasy i chciał przejść do produkcji. Dziewczyna Keitha Richardsa, Linda Keith, namówiła Chasa, żeby przyszedł zobaczyć młodego gitarzystę paradującego w Café Wha w Greenwich Village . Pod wrażeniem tego, co zobaczył, Chas próbował zawrzeć umowę z Jimim Hendrixem, jeszcze zanim sprowadził go z powrotem do Wielkiej Brytanii. Nikt nie był zainteresowany. Nie miał już szczęścia w pierwszych dniach w Londynie, gdy prezentował swoje nowe odkrycie na scenie klubowej. Wszyscy byli zdumieni. Eric Clapton , Jeff Beck i Pete Townshend byli w szoku, ale nadal nie udało się nic zrobić.
Chas szybko zdał sobie sprawę, że potrzebuje partnera biznesowego. Zwrócił się do menedżera The Animals, Mike'a Jeffery'ego. Nikt w zespole nie ufał Mike'owi, wierząc, że wymyślił oszustwo podatkowe offshore po prostu jako sposób na kradzież wszystkich pieniędzy. Ale John Hillman, prawnik, który zarządzał spółką offshore na Bahamach o nazwie Yameta, jest nieugięty, że „The Animals bez Mike'a Jeffery'ego byli niczym”. Mike był sprytnym operatorem z powiązaniami – a teraz Chas był po drugiej stronie, po stronie Mike'a.
Mike Jeffery urodził się w południowym Londynie w marcu 1933 r. Syn dwójki pracowników poczty, Mike miał przeciętną karierę szkolną, ale był dość wysportowany. Został powołany do służby wojskowej w 1951 r., a następnie zaciągnięty jako pełnoetatowy żołnierz zawodowy. Został powołany do Intelligence Corps i od tego czasu, co nie jest zaskakujące, jego kariera wojskowa stała się nieco niejasna. Później opowiadał historie o tajnej pracy w Egipcie podczas kryzysu sueskiego w 1956 r., pracy kontrwywiadowczej przeciwko Rosjanom i ogólnym morderstwie i chaosie w obcych krajach.
Część tej rutyny Austin Powers – Man of Mystery mogła być wykorzystana, aby zaimponować (i przestraszyć) młodych muzyków, których później miał pod swoimi skrzydłami. Jednak jego ojciec Frank powiedział, że Mike potrafił płynnie mówić po rosyjsku, że większość swojej kariery wojskowej spędził w „cywilach” i że kiedy był w domu, rzadko mówił o tym, co robił.
Ale prawdopodobnie jego koronnym osiągnięciem w służbie Królowej i Ojczyzny było zarobienie poważnych pieniędzy na sprzedaży starych gazet brytyjskim żołnierzom stacjonującym w Egipcie. Wojska za granicą zawsze desperacko szukają wiadomości z domu. Mike dowiedział się, że w Kairze (gdzie żołnierze nie mieli wstępu) sprzedawano gazety, które miały zaledwie kilka dni. Wbrew zasadom przejął ciężarówkę i zaczął wysyłać stosy gazet z powrotem do bazy. Został złapany, ale odciął część akcji swojemu dowódcy i nadal miał wystarczająco dużo pieniędzy, aby rozpocząć działalność w Newcastle jako właściciel klubu, ale nie wcześniej niż zdobył dyplom na Uniwersytecie w Newcastle. Mike, który nie był obcy niebezpieczeństwom, udowodnił, że jest inteligentny, czarujący i zna się na ulicy.
W październiku 1966 roku Jimi, Noel Redding i Mitch Mitchell podpisali kontrakt produkcyjny z Chasem i Mikiem, ale 1 grudnia tylko Jimi podpisał czteroletni kontrakt menedżerski z Mikiem. Nie tylko Noel i Mitch zostali wykluczeni – nawet nazwisko Chasa pojawiło się dopiero jakiś czas później. Od samego początku Mike i Yameta traktowali Noela i Mitcha wyłącznie jako „pracowników” i cokolwiek Jimi powiedział im ustnie, ten stan rzeczy znalazł odzwierciedlenie w kontraktach.
Dla Mike'a Jimi był gwiazdą i chciał, aby na drodze jego inwestycji było jak najmniej przeszkód. Ostatecznie podpisali kontrakt z Track Records w Wielkiej Brytanii, ale wielkim sukcesem Mike'a było podpisanie kontraktu z Warner Brothers w styczniu 1967 r. Oprócz samego kontraktu nagraniowego wynegocjował budżet promocyjny w wysokości 20 000 USD, co jest niespotykane w przypadku debiutanckiego albumu nieznanego artysty, i wynegocjował klauzulę wykluczającą wszelkie nagrania ścieżek dźwiękowych – czego Warner miał później żałować.
Na dodatek Warners zgodził się nie podpisywać kontraktu z Jimim bezpośrednio, ale zamiast tego podpisać kontrakt z Yametą, która podpisała kontrakt na dostarczenie „master nagrań Jimiego Hendrixa lub Jimi Hendrix Experience” Warners – i robiąc to Yameta zachowała „wyłączne i wieczyste prawo własności do wszystkich nagranych masterów”. Nawet The Beatles czy Stones nie byli właścicielami swoich masterów.
Dzięki znaczącemu wsparciu dużej wytwórni z USA, Jimi Hendrix Rock Machine zaczął się rozkręcać. Podobnie jak Cream , zespół spędzał coraz więcej czasu w Stanach w poszukiwaniu dużych pieniędzy. Trasy koncertowe stawały się dłuższe, opłaty za koncerty rosły, szczególnie gdy Mike zorganizował autopromocję zespołu. Zamiast zajmować się dziesiątkami różnych promotorów w całych Stanach, zajmowali się garstką i płacili im procent za promocję zespołu. I bardzo wcześnie zmądrzał również na temat siły nabywczej merchandisingu – więc więcej gotówki do kasy Experience.
Ale w połowie 1968 roku w organizacji zaczęły pojawiać się pęknięcia. Jimi wiedział, że za wszystko musi podziękować Chasowi i Mike'owi, ale zaczynał odczuwać niechęć do tego, co uważał za kontrolę Chasa nad jego kreatywnością. Punkt kulminacyjny nastąpił podczas nagrywania Electric Ladyland w Record Plant w Nowym Jorku, gdzie Jimi sprowadzał dodatkowych muzyków, aby odejść od formatu tria.
Chas również był wkurzony na narkotyki, zwłaszcza LSD – i rosnącą grupę groupies i pasożytów, która zaatakowała sesje nagraniowe. Chas postanowił zerwać więzi jako producent Jimiego i wrócił do Anglii, chociaż na razie zachował interesy związane z zarządzaniem. Jimi również miał dość nalegań Mike'a na potrzebę ciągłego koncertowania – a ponadto oczekiwań publiczności, że rozbije swoje wzmacniacze lub podpali gitarę i ogólnej nudy grania tych samych piosenek każdej nocy. Jak później powiedział, miał dość „grania klauna”.
Sprawy osiągnęły punkt kulminacyjny latem 1969 roku. Występy zespołu stały się nieprzewidywalne w zależności od nastroju Jimiego. Czasami ekscytujące i potężne, innym razem chaotyczne i nieprzygotowane, gdy Jimi, Noel i Mitch ledwo na siebie patrzyli. Noel odszedł, Billy Cox został sprowadzony, a Jimi przeniósł się do wynajętego domu w Shokan, w północnej części stanu Nowy Jork, aby rozważyć przyszłość.
Chociaż Mitch został, Jimi zaczął mówić o Sky Church Music i zebrał wokół siebie całą grupę nowych muzyków o różnej jakości, którzy zagrali nierówny występ w Woodstock przed 30 000 ludzi, którzy wyszli w poniedziałkowy poranek, gdy wszyscy już poszli do domów. Potem Jimi zszedł z trasy, a Mike Jeffery oszalał. Pomimo całego sukcesu, kasa się kończyła.
Chociaż Mike zawarł świetne umowy nagraniowe, to faktycznie wyciągnięcie pieniędzy z wytwórni płytowych było diabelską robotą – zawsze zalegały z płatnościami miesiącami, a nawet latami. Więc prawdziwe pieniądze płynęły z tras koncertowych – często tysiące dolarów w walizkach i papierowych torbach. Ale kiedy Jimi opuścił scenę Woodstock 18 sierpnia 1969 r., odwrócił się od tras koncertowych aż do 25 kwietnia 1970 r. i rozpoczęcia trasy Cry Of Love .
Więc dochód spadał, a wydatki znikały z radaru. Jimi nie przejmował się kosztami studia – spędzał godziny i godziny na improwizacji i eksperymentowaniu. Sam Electric Ladyland kosztował 60 000 dolarów. Zespół zawsze wydawał dużo pieniędzy; limuzyny, hotele, płacenie rachunków za pokrzywdzonych i skazanych, którzy wisieli u szyi Jimiego i którym nigdy nie mógł odmówić. Uwielbiał szybkie samochody (chociaż był ślepy jak nietoperz) i pewnego weekendu kupił dziewięć gitar.
Mike nie był obcy wydawaniu pieniędzy. Jako postać na scenie muzycznej, zawsze był postrzegany jako outsider. W swoich nieprzemijających ciemnych okularach korekcyjnych i długim czarnym płaszczu, kultywował aurę zagrożenia, ale rozpaczliwie pragnął być akceptowany przez elitę amerykańskiego zarządzania rockiem, ludzi takich jak menedżer Dylana, Albert Grossman. Częściowo jako sposób na zbliżenie się do Jimiego, przyjął bardziej hipisowski wygląd i zażył mnóstwo kwasu. Latem '69 kupił drogi dom w społeczności hip-rockowej w północnej części stanu Nowy Jork i wynajął dom w Shokan dla Jimiego.
Potem była finansowa czarna dziura, jaką było Electric Lady Studios. Mike odniósł wielki sukces jako właściciel klubu zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Hiszpanii i próbował przekonać Jimiego, aby zainwestował w klub w Nowym Jorku. Ostatecznie przekształciło się to w pomysł zbudowania najnowocześniejszego studia. Fajny pomysł, szkoda lokalizacji. W swojej książce Tappy wspomina, że „Eighth Street w Nowym Jorku znajdowała się w samym sercu terytorium mafii; w okolicy było już cztery włoskie kluby, a mafia nie była chętna, aby gwiazda rocka o reputacji Jimiego rozłożyła się w ich otoczeniu i przyciągnęła niechcianą uwagę”.
Na tym tle pojawiały się niekończące się problemy z uzyskaniem niezbędnych pozwoleń na budowę, a następnie teren został zalany, gdy odkryli, że budują tuż nad podziemną rzeką. I choć Mike mógł być bystry, potrafił być również impulsywny. Jeśli chodzi o wyposażenie studia, zamiast próbować zorganizować plany ratalne na zakup, prawnik Howard Krantz mówi, że „Jeffery po prostu… kupiłby przedmiot od razu”, co jeszcze bardziej pogorszyło problemy z przepływem gotówki.
Więc chociaż Mike zabezpieczył sobie ogromną pożyczkę od Warnera, pierwotny budżet w wysokości 500 000 dolarów wkrótce stał się odległym wspomnieniem. Mike podjął bardzo niebezpieczny krok pożyczając pieniądze od mafii. Bob Levine, który pracował dla Sinatry, znał tych facetów i działał jako pośrednik. Tappy mówi, że „podjeżdżał pod te duże domy z bramami, tak jak widać w filmach. Bob kazał mi czekać w samochodzie, a potem wychodził z paczką”.
Ojciec Chrzestny i Rodzina Soprano wpletli gangsterów w naszą popularną mitologię, więc łatwo zapomnieć, że mafia jest prawdziwa i naprawdę krzywdzi ludzi, którzy jej się sprzeciwiają. Do tego Mike zostawił niedokończone sprawy w Londynie: kierownik studia Electric Lady, Jim Marron, pamięta, jak Jeffery powiedział mu, że jest winien komuś 20 000 dolarów: „Wysłali gościa, żeby zabił [Mike'a], jeśli nie zapłaci. To zyskało jego szacunek” – i zapłacił.
A jakby tego było mało, miał na ogonie American Inland Revenue Service (IRS). Jimi nigdy nie skorzystał z raju podatkowego Yameta, ponieważ był obywatelem USA; tylko obywatele Wielkiej Brytanii mogli sobie pozwolić na płacenie podatków w ten sposób. Mike nie mógł też legalnie przywieźć pieniędzy z Bahamów, bez IRS, które dostałoby swoją część. Tak więc Bob Levine wspomina asystentki Mike'a, Trixie Sullivan i Kathy Eberth, przybywające do Nowego Jorku z kupą gotówki upchaną w biustonoszach i butach. IRS groziło, że skonfiskuje Electric Lady, jeśli Mike nie zacznie regularnie płacić. Tak więc balansował na granicy finansowej i nieustannie potrzebował zastrzyków gotówki, aby utrzymać łódź na powierzchni.
„Planowanie przyszłości nie było jego mocną stroną, mówi promotor koncertu Ron Terry: „[Mike] planował z minuty na minutę. Jeśli był spłukany, reagował, a to wywierało presję na jego artystę”.
Mike zaczął się również bardzo martwić nie tylko pogarszającymi się stosunkami z Jimim, ale także tymi, których uważał za zagrożenie dla swojej pozycji i dochodów. Branża muzyczna była i nadal jest siedliskiem podejrzeń i paranoi. Być może z powodu zaangażowania w działania w okresie zimnej wojny, poczucie paranoi Mike'a było bardziej wyczulone niż u większości. Zawsze był ostrożny wobec tych, którzy byli o wiele bliżej Jimiego, niż on kiedykolwiek będzie, i często próbował wymyślać sposoby dzielenia i rządzenia.
Na początku stosował tę technikę w stosunku do Chas i pracowników Record Plant, takich jak producent Eddie Kramer i inżynier dźwięku Gary Kellgren. Jednak od 1969 roku paranoja Mike'a stała się bardziej skupiona i intensywna. Nawet podsłuchiwał biuro Boba Levine'a, aby śledzić, co się dzieje, tak bardzo czuł się odległy od Jimiego i jego otoczenia. Agent ds. PR zespołu w Stanach Zjednoczonych, Michael Goldstein, zauważył, że Mike „nie cofnie się przed niczym, aby zapewnić sukces swoim artystom, ale nie potrafi nawiązać z nimi osobistej relacji”.
Mike był bardzo zły, że Jimi odmówił trasy i zrzucił winę na odnowiony związek z perkusistą Buddym Milesem. Aby spotęgować zbrodnię, Jimi pracował w Record Plant z nowym producentem, Alanem Douglasem. Jimi poznał Douglasa za pośrednictwem Devona Wilsona, znanego nowojorskiego groupie, który miał dziwną i raczej niezdrową relację z Jimim. Douglas był zasadniczo producentem jazzowym , który interesował się również filmami i książkami, a Jimi bardzo lubił jego bardziej nowojorską, bohemiczną, wyluzowaną postawę.
Ale sesje nagraniowe nie były zbyt owocne, a Alan Douglas nie był rywalem Mike'a Jeffery'ego, tak bardzo, że Alan napisał do Jimiego w grudniu 1969 r., że nie chce go już produkować. Jimi nadal naciskał z planami nowego zespołu z Buddym i basistą Billym Coxem. Bez pozwolenia Mike'a, Band Of Gypsys zagrali dwa koncerty w Fillmore East w Nowy Rok 1970, zanim Mike interweniował, nie tylko zwalniając Buddy'ego, ale nalegając, aby Jimi zreformował Experience. Noel Redding został postawiony w stan gotowości, ale ostatecznie trasa The Cry Of Love rozpoczęła się z Billym Coxem na basie i Mitchem Mitchellem.
Trasa po USA była dobrym źródłem dochodu, ale Mike nadal miał rosnące długi. Kluczowym elementem tej historii jest to, czy Mike wykupił polisę ubezpieczeniową na życie Jimiego. Kiedy Warner Brothers zawarło zupełnie nowy zestaw umów z Jimim w 1968 roku, wykupili polisę ubezpieczeniową, co stało się standardową praktyką od śmierci Otisa Reddinga w 1967 roku. Mike przygotował również podobną polisę, a dokument znajdował się wraz z całym stosem umów koncertowych czekających na podpis, gdy byli na Hawajach, kręcąc Rainbow Bridge . Bob Levine zauważył to i mówi, że ostrzegł Jimiego, aby tego nie podpisywał; Tappy mówi, że to zrobił.
Chociaż z punktu widzenia Mike’a Jimi wrócił na właściwe tory, ich relacje psuły się z dnia na dzień. Jimi był wściekły, że zmuszając go do zwolnienia Buddy’ego, ingerował teraz w stronę kreatywną, czego nigdy wcześniej nie robił. Mike miał teraz jedno oko na kalendarzu – jego kontrakt z Jimim wygasł 1 grudnia 1970 r. i był coraz bardziej przekonany, że Jimi opuści statek.
Gdy Electric Lady Studio było przynajmniej częściowo otwarte, Jimi pracował tam od około miesiąca. Ostatnią rzeczą, jaką chciał robić, było dalsze tournée, ale podpisał kontrakty na trasę po Europie jesienią 1970 roku. Po marnym występie na Isle of Wight Festival nastąpił katastrofalny występ w Arhus w Danii, który przerwano po zaledwie kilku piosenkach. Jimi wciąż nie mógł się otrząsnąć po skutkach garści niezidentyfikowanych pigułek, które wziął wcześniej, aby tylko zatrzymać nieszczęście swojej sytuacji. Gorzej miało być w Niemczech na wyspie Fehmarn, gdzie okropna pogoda i walczący Hell's Angels uosabiali żałosny bałagan chwiejącej się kariery Jimiego.
Mike wiedział więc, że kończy mu się kontrakt z Jimim. Miał górę długów, w tym dwóch wierzycieli, z którymi nie zadzierało się – mafię i IRS. Ale chociaż to prawda, że kontrakt menedżerski Mike'a z Jimim wygasł pod koniec 1970 roku, Mike nadal sporo zainwestował w karierę Jima. Miał połowę udziałów w studiu, różne względy w wyniku nowej umowy zawartej przez Warnera z Jimim w 1968 roku i z powodu tej małej klauzuli wykluczenia z 1967 roku, miał prawa do dwóch filmów, Jimi Plays Berkeley i Rainbow Bridge .
A podczas gdy Jimi mógł narobić sporo szumu wokół znalezienia nowego menedżera, kto to mógł być? Jedynym wymienianym nazwiskiem był Alan Douglas, a Jimi doskonale wiedział, że Alan nie był nawet blisko bycia tak skutecznym jak Mike. Musiał to być więc poważny gracz, który byłby również przygotowany na stawienie czoła Mike'owi Jeffery'emu ze wszystkim, co się z tym wiązało. To powiedziawszy, gdyby Mike stracił Jimiego, straciłby część przychodów z koncertów, które, jak widzieliśmy, były najbardziej bezpośrednią i dochodową dojną krową. A biorąc pod uwagę poziom paranoi Mike'a na temat pieniędzy i Jimiego, wystarczyło, że w to wierzył. Mógł obliczyć, że Jimi Hendrix był dla niego więcej wart martwy niż żywy – ale czy to zaaranżował?
Klucz do ostatnich godzin życia Jimiego leży w zeznaniach Moniki Dannemann. Monika, urodzona w bogatej niemieckiej rodzinie, była utalentowaną artystką, której karierę łyżwiarza przerwała kontuzja. Po raz pierwszy spotkała Jimiego bardzo krótko w Niemczech na początku 1969 roku i nie spotkała się z nim ponownie aż do kilku dni przed jego śmiercią – chociaż twierdziła, że Jimi utrzymywał z nią kontakt, pisząc listy, których nikomu nie pozwalała zobaczyć.
Przeprowadziłem wywiad z Moniką w 1989 r. do mojej biografii Electric Gypsy , podróżując do Seaford na południowym wybrzeżu Anglii. Jej dom znajdował się na spokojnej, szanowanej ulicy. Otworzyła drzwi i tam stała, wyglądając dokładnie tak samo jak w dniu śmierci Jimiego: piękne blond włosy, mocny makijaż, ubrana w suknię z gniecionego aksamitu i brzęk biżuterii. Wrażenie, że dla Moniki czas stanął w miejscu, zostało podkreślone, gdy wszedłem do środka. Ściany były pokryte jej pracami artystycznymi – każdy obraz przedstawiał Jimiego Hendrixa. Dom był świątynią. Była bardzo przyjazna i, w swoim cichym stylu, opowiedziała mi tę samą historię, którą opowiedziała koronerowi podczas śledztwa w sprawie Jimiego, a następnie wszystkim innym dziennikarzom i pisarzom, którzy przez ostatnie 20 lat próbowali odkryć, co się stało.
Istotą jej opowieści było to. Jimi miał zarezerwowany pokój w Cumberland Hotel niedaleko Marble Arch, ale tak naprawdę rozmawiał z Moniką w suterenie Samarkand Hotel, jakieś 10 minut jazdy samochodem. Po południu 17 września pojechali z kilkoma osobami, które dopiero co poznali, do mieszkania niedaleko Baker Street. Wrócili do Samarkandy około 20:30 i zostali tam do wczesnych godzin porannych, kiedy Jimi poprosił, aby zawieźli go do innego mieszkania niedaleko Cumberland Hotel, aby powiedzieć wiecznie zazdrosnemu Devonowi Wilsonowi, który przyleciał z Alanem Douglasem i jego żoną, że jest teraz zaręczony.
Monika odwiozła Jimiego, wróciła około 30 minut później i wrócili do Samarkandy około 3 rano. Rozmawiali, Monika zrobiła Jimiemu kanapkę. Położyli się spać około 6 rano, Monika wzięła tabletkę nasenną i zasnęła około godziny później. Jimi był nadal obudzony i nie widziała, żeby brał jakieś tabletki. Powiedziała, że obudziła się o 10 rano, zobaczyła, że Jimi śpi i wyszła po papierosy. Kiedy wróciła około 15 minut później, zauważyła, że Jimi był chory i nie mogła go obudzić.
Nie wiedząc, kim jest lekarz Jimiego, wykonała kilka telefonów do jego przyjaciół, w końcu docierając do Erica Burdona , który kazał jej wezwać karetkę. Było 11.18 rano. Przyjechała dziewięć minut później. Powiedziała, że kierowcy karetki byli bardzo zrelaksowani, nie mieli niebieskich świateł, a ona pojechała z Jimim karetką do szpitala St Mary Abbott. Monika czekała i w końcu pielęgniarka powiedziała jej, że Jimi nie żyje. Głównym celem jej opowieści było obwinianie personelu medycznego za jego śmierć, w szczególności kierowców karetki, którzy, jak powiedziała, cały czas trzymali Jimiego w pozycji pionowej.
Wiedziałem, co powie Monika, więc nie miałem powodu, by cokolwiek kwestionować – dopóki nie poszedłem do szpitala. Sprawdziłem rejestr przyjęć do szpitala z tego dnia, 18 sierpnia 1970 r., ale nie znalazłem żadnego zapisu przyjęcia Jimiego. Przesłuchałem Waltera Price’a, portiera szpitalnego, który był na służbie tego dnia.
„Jimi nigdy nie został przyjęty” – powiedział mi. „Zabrano go prosto do kostnicy”.
To, co powiedział, nie było do końca dokładne, ale teraz zaczęły pojawiać się wątpliwości co do historii Moniki. Sprawdzając jej wcześniejsze wypowiedzi, szkielet jej historii pozostał, ale jej działania i czas zmieniały się z każdym opowiadaniem. Odkrycie tych nieścisłości zapoczątkowało ciąg zdarzeń, który zakończył się nie tylko znacznie wyraźniejszym obrazem tego, co się wydarzyło, ale także zniszczeniem historii Moniki. Daremnie broniła się groźbami podjęcia kroków prawnych przeciwko każdemu – w tym mnie – kto wątpił w jej słowa.
Jak Tappy jasno stwierdza w swojej książce, a co potwierdzają wszyscy w otoczeniu Jimiego – regularnie zakochiwał się w „kobiecie swoich marzeń”, obsypując ją intymnymi szeptami i obietnicami wiecznej miłości. Może czasami sam w to wierzył, ale Jimi przeważnie czarował w stronę seksu. Monika była ostatnią kobietą, którą Jimi kiedykolwiek uwiedzie, i przekonała samą siebie, że był szczery co do jej ślubu i osiedlenia się w Anglii.
Za obopólną zgodą jedyną kobietą, o którą Jimi naprawdę dbał – i która dbała o niego bez żadnych ukrytych motywów – była Kathy Etchingham. („Chciałabym, żeby zostali razem”, mówi Tappy. „Jimi może do dziś żyje”). Jimi i Kathy mieszkali razem z Chasem i jego żoną, kiedy Jimi przybył tu na długo przed tym, jak stał się sławny – a później dzielili razem mieszkanie w Mayfair. I to Kathy na początku lat 90., wspomagana przez żonę Mitcha Mitchella, Dee, podjęła się zadania odkrycia okoliczności śmierci Jimiego.
Niesamowite, że ani kierowcy karetki, ani policjanci, którzy przybyli na wezwanie 999, ani lekarze, którzy faktycznie próbowali reanimować Jimiego w szpitalu, nigdy nie zostali wezwani, aby złożyć zeznania. Z przyczyn najlepiej znanych jemu samemu, koroner Gavin Thurston chciał po prostu, aby to się stało i zostało to jak najszybciej zażegnane. Przyczyną zgonu było wdychanie wymiocin spowodowane zatruciem barbituranami, bez dowodów przestępstwa lub samobójstwa – Thurston ogłosił otwarty werdykt.
Kathy i Dee wytropiły wszystkie te osoby i innych. Zebrały tak wiele nowych dowodów, że Prokurator Generalny nakazał wszczęcie dochodzenia policyjnego. Jak się okazało, wielu z tych, którzy chętnie rozmawiali prywatnie z Kathy, albo nie chciało mieć nic wspólnego z policją, albo zmieniło swoje historie z obawy przed rozgłosem. Więc dochodzenie nie zostało wznowione, ale ich zeznania są aktualne. I tak historia wygląda teraz tak.
Monika i Jimi poszli po południu do mieszkania jakichś zupełnie obcych ludzi, ale Jimi został tam o wiele dłużej, niż chciała Monika, ciesząc się uwagą młodych kobiet, które tam były, a kiedy w końcu wyszli około 22:40, właściciel mieszkania Phillip Harvey powiedział, że Monika oszalała i krzyczała na Jimiego aż na ulicę. Później zabrała Jimiego na imprezę, ale był tam o wiele dłużej niż 30 minut, prawdopodobnie kilka dobrych godzin. Było to mieszkanie należące do biznesmena związanego z Track Records, Petera Camerona. Inni obecni to Devon Wilson, Alan Douglas i jego żona Stella. Monika wróciła, żeby zabrać Jimiego – powiedział Stelli, żeby się jej pozbyła. Ale Monika wznieciła taki smród, że musiał wyjść.
Kiedy Eric Burdon zapytał Monikę, dlaczego nie wezwała karetki, powiedziała, że się bała, bo w pokoju były narkotyki. Pierwszy na miejscu zdarzenia pojawił się roadie Erica, Terry Slater, który powiedział Kathy, że on i Monika oczyścili mieszkanie, przechodząc przez ulicę do sąsiednich ogrodów, gdzie zakopali narkotyki. Tymczasem kierowcy karetki przyjechali i znaleźli Jimiego martwego i samego w pokoju. Postępując zgodnie z procedurą, próbowali go reanimować w karetce, ale wyraźnie go nie było, co wyjaśniałoby, dlaczego byli tak zrelaksowani i nie spieszyli się przez ulice. Terry powiedział, że on i Monica obserwowali to wszystko z drugiej strony ulicy. Lekarze w szpitalu również próbowali reanimacji, ale widzieli, że to beznadziejne. Jimi nie żył od wielu godzin.
Za każdym razem, gdy Monika opowiadała tę historię, kluczowe szczegóły ulegały zmianie; godzina, po której poszli spać, kiedy wstała, czy wyszła na papierosy, itd. Okazało się, że Jimi połknął dziewięć niemieckich tabletek nasennych Moniki, co odpowiadało 18-krotności zalecanej dawki. I to go zabiło. Może obwiniała się za to, że zostawiła je leżące dookoła. Może czuła się winna, że Jimi wziął wszystkie te tabletki, żeby uciec od jej ciągłego marudzenia. Albo, jak powiedziała Terry'emu Slaterowi, może po prostu się bała.
Oto 22-letnia biała dziewczyna, obca w obcym kraju, z bogatego środowiska z bardzo konserwatywnym ojcem, przyłapana w sypialni pełnej narkotyków ze światowej sławy czarnym muzykiem. Czy możliwe, że po odkryciu śmierci Jimiego spanikowała i uciekła z hotelu, a jej dziwne zachowanie i niespójne historie były efektem ukrywania tej chwili słabości?
Problem Moniki pogorszył się na przestrzeni lat, ponieważ powiedziała wszystkim, że nie wzywała natychmiast karetki. Dlatego wśród fanów i innych muzyków pojawiła się mądrość, że Jimi zmarł, ponieważ zwlekała.
A gdzie był Mike Jeffery, kiedy to wszystko się działo? Na pewno był w Londynie w niedzielę 13 września, aby odwiedzić Danny'ego Halperna w Track Records. Według wszystkich relacji desperacko chciał znaleźć Jimiego, aby omówić nadchodzącą sprawę sądową dotyczącą twierdzeń, że Jimi podpisał umowę z PPX Records, zanim podpisał kontrakt z Chasem i Mikiem. Czy Mike został w Londynie? Nie, powiedzieli jego asystentka Trixie Sullivan i Jim Marron, którzy obaj utrzymywali, że Mike był na Majorce, kiedy nadeszła ta wiadomość.
Jednak Bob Levine opowiada inną historię. W wywiadzie dla pisarza Johna McDermotta powiedział, że minął tydzień od śmierci Jimiego, zanim Mike zadzwonił do biura w Nowym Jorku, udając, że dopiero się dowiedział; „ale wiedziałem, że kłamie, ponieważ rozmawiałem z ludźmi, którzy widzieli go na imprezie zorganizowanej przez Track Records w Londynie w noc przed śmiercią Hendrixa”. I kim byli ci ludzie? Według Boba, dokładnie tymi samymi ludźmi, którzy byli w mieszkaniu Petera Camerona – mężczyzny związanego z Track Records – gdzie tego samego wieczoru widziano Jimiego: Devon Wilson, Alan i Stella Douglas. Czy to mogła być jedna i ta sama impreza – z Mike'iem, który przybył i wyszedł wcześniej – a Jimi pojawił się znacznie później?
Jakkolwiek głęboko Kathy i Dee zdołały kopać, wciąż istnieją dwa znaczące i niewyjaśnione aspekty śmierci Jimiego. Pierwszym jest to, że znaleziono go w pełni ubranego na łóżku. Każda wersja historii Moniki mówi, że poszli razem do łóżka, co według normalnej interpretacji oznacza rozebranie się i odsunięcie kołdry.
Drugim punktem jest to, że zarówno kierowcy karetki, jak i lekarz, który zajął się Jimim w szpitalu, mówią, że Jimi był w prawdziwym niebezpieczeństwie. Dr John Bannister był dyżurnym chirurgiem tego dnia. Kiedy dr Bannister przeczytał moją książkę, napisał do mnie z Australii: „Najbardziej uderzającym wspomnieniem tego wydarzenia” – napisał – „była znaczna ilość alkoholu w jego krtani i gardle… Żywo pamiętam duże ilości czerwonego wina, które wyciekały z jego żołądka i płuc”.
Jednak raport toksykologiczny wykazał poziom alkoholu we krwi równy około czterem kuflom piwa – a w każdym razie Jimi miał niezwykle niską tolerancję na alkohol. Kiedyś, gdy wypił trochę za dużo, całkowicie zdemolował pokój hotelowy. Wcześniej w tym miesiącu w Szwecji Jimi połknął tabletki, ale nie było w tym alkoholu. Jakkolwiek niespójne były jej zeznania, nic z tego, co powiedziała Monika, nie sugerowało, że Jimi wypił dużo wina, ani że nie zrobił tego wcześniej wieczorem. I nie było żadnej wzmianki o pustych butelkach po winie w pokoju. Więc skąd się to wzięło?
Otwarty werdykt był wielką ulgą zarówno dla Warner Brothers, jak i Mike'a. Gdyby werdykt w jakikolwiek sposób sugerował samobójstwo, nieczystą grę lub to, że Jimi w jakiś sposób przyczynił się do swojej śmierci poprzez lekkomyślne zachowanie, towarzystwa ubezpieczeniowe odmówiłyby wypłaty odszkodowania. W rzeczywistości, gdy nowe dochodzenie policyjne było w toku, BBC namierzyło pierwotnego śledczego ds. ubezpieczeń, który badał śmierć Jimiego i potwierdził, że szukał sposobów, aby nie płacić, ale odmówił ujawnienia zawartości swoich akt.
Na podstawie wiersza napisanego przez Jimiego przed śmiercią, bardzo naćpany Eric Burdon wystąpił w brytyjskiej telewizji, aby ogłosić, że Jimi popełnił samobójstwo, co wywołało surowe ostrzeżenie ze strony Warner Brothers, aby zamknęli się, albo... Jeśli Mike był przekonany, że straci Jimiego, jak później zauważył Noel Redding, jego śmierć była bardzo wygodna dla zdrowia i dobrego samopoczucia Mike'a. Tappy mówi, że był w stanie spłacić wszystkie długi, a ponadto zaoferować ojcu Jimiego, Alowi, jedynemu beneficjentowi majątku Jimiego, prawie 250 000 dolarów za połowę udziałów Jimiego w studiach Electric Lady.
Był ciekawy epilog z udziałem Moniki i Mike'a. Bezpośrednio po śmierci Jimiego krążyło mnóstwo plotek, że Mike był w to zamieszany. W swojej książce o pracach artystycznych opublikowanej w 1995 r. Monika napisała, że mimo to, będąc w Nowym Jorku pod koniec lutego 1971 r., poszła zobaczyć Mike'a w studiu Electric Lady – mężczyznę, o którym wszyscy mówili, że zrobi wszystko, aby kupić ciszę. Wydawało się, że rozmawiali tylko o możliwości, że Mike mógłby zostać jej menadżerem, aby promować jej prace artystyczne. Mówi, że specjalnie poprosiła Mike'a, aby przyszedł do niej do pokoju hotelowego, aby „prywatnie omówić sprawy”. Monika napisała, że odrzuciła oferty Mike'a i poleciała do Seattle. Ale dlaczego w ogóle go szukała?
Przedwczesna śmierć Jimiego w wieku 27 lat była kontynuowana w kolejnych latach przez śmierć innych kluczowych postaci, które zmarły przedwcześnie. Zawsze walcząc z uzależnieniem od heroiny, Devon Wilson spadła na śmierć w tajemniczych okolicznościach z Chelsea Hotel w lutym 1971 roku, podczas gdy Mike Jeffery zmarł w wieku 39 lat w 1973 roku. Dla Noela i Mitcha zawsze było to „co robisz po graniu w Jimi Hendrix Experience?”. Odpowiedź brzmiała „niewiele” i chociaż Mitchowi powiodło się lepiej niż Noelowi, obaj pili dużo, szybko popadając w zapomnienie. Noel zmarł w wieku 57 lat w maju 2003 roku, Mitch w 2009 roku w wieku 61 lat. Chas Chandler miał zaledwie 57 lat, gdy w lipcu 1996 roku zmarł na atak serca, ten sam los, który później dotknął historyka Hendrixa Tony'ego Browna, również w wieku pięćdziesięciu lat, który pełniej udokumentował wydarzenia prowadzące do śmierci Jimiego.
A co z Moniką? Gdy jej historia rozpadała się w obliczu nowych dowodów, wysunęła o jedno oskarżenie za dużo, a Kathy Etchingham uzyskała nakaz sądowy zakazujący jej dalszego kłamania reporterom na temat Kathy i jej śledztwa. Monika złamała nakaz i musiała stawić czoła Kathy na otwartej rozprawie. Została uznana za winną obrazy sądu w środę 3 kwietnia 1966 r. Zawsze uważana za osobę o dość kruchej mentalności – i zobowiązana do poniesienia kosztów w wysokości 30 000 funtów – dwa dni później popełniła samobójstwo, jej ciało znaleziono w wypełnionym spalinami Mercedesie w jej domu w Seaford, gdzie przeprowadzałem z nią wywiad siedem lat wcześniej. (Nie było listu pożegnalnego i przewidywalnie niektórzy – w tym jej partner, gitarzysta Uli Jon Roth – spekulowali, że ona również została zamordowana.)
Może jest ktoś, kto dokładnie wie, co stało się z Jimim Hendrixem między 4 rano a 8 rano w czwartek 18 września 1970 roku. I chociaż śledztwo nie zostało wznowione, sprawa pozostaje otwarta. Morderstwo nie ulega przedawnieniu.
Książka Rock Roadie autorstwa Jamesa „Tappy'ego” Wrighta i Roda Weinberga została wydana przez JR Books w 2009 roku. Książka Harry'ego Shapiro „ Jimi Hendrix – Electric Gypsy” została wydana w 1990 roku i znalazła się na krótkiej liście nominacji do nagrody Ralpha J. Gleasona za najlepszą książkę muzyczną.
Ten artykuł ukazał się pierwotnie w czasopiśmie Classic Rock 135, w lipcu 2009 r.
Harry Shapiro jest pisarzem, dziennikarzem i redaktorem od ponad czterdziestu lat, specjalizującym się we wszystkich aspektach zażywania narkotyków i uzależnienia, a także w muzyce popularnej – rocku, jazzie i bluesie. Ma bogate portfolio książek i artykułów – od popularnych biografii i książek dla młodzieży po recenzowane artykuły w czasopismach naukowych. Jest również dyrektorem DrugWise , internetowego serwisu informacyjnego o narkotykach, i działa aktywnie w świecie redukcji szkód związanych z tytoniem poprzez Global Forum on Nicotine. Jest autorem Jimi Hendrix: Electric Gypsy, Eric Clapton: Lost in the Blues, Waiting for the Man: the Story of Drugs and Popular Music i wielu innych tytułów.
Komentarze
Prześlij komentarz