Minął rok - refleksja

Trzy dni temu minął rok od otwarcia mojego bloga, stąd krótka refleksja.

Moja przygoda z Hendrix'em rozpoczęła się 43 lata temu. 
W Polsce socjalistycznej, tak jak na całym świecie, nazwisko i wizerunek Hendrix'a były rozpoznawalne. 
Dla ówczesnych pedagogów i ideologów był symbolem degeneracji i doskonałym przykładem "marnego końca". 
Dla młodych ludzi był ikoną, symbolem ruchu hipisowskiego. Świetnie wyglądał, więc malowali tuszem na dużych arkuszach bristolu jego czarno-białą podobiznę (istniały do tego nawet gotowe szablony) lub przypinali szpilkami, na rozwieszonych na ścianach słomianych matach rodem z CEPELII, czarno-białe zdjęcia, będące z reguły słabej jakości odbitkami fragmentów okładek LP.

Udało mi się, z niemałym trudem, i za niemałe pieniądze, zdobyć oryginalny, duży, kolorowy "zachodni" plakat - nie znałem nikogo, kto wówczas mógłby się poszczycić takim lub podobnym.

Tak wyglądał, i nadal go mam.

Gorzej było z edukacją muzyczną na temat Hendrix'a. Pomimo pilnego śledzenia najważniejszych audycji w radiowej "trójce", nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek puszczono Hendrix'a.

Mając plakat, dokupiłem płytę...


Niestety nie wytrzymała konkurencji z innymi zespołami. Po wielokrotnym przesłuchaniu odsprzedałem ją. Na dłuższy czas straciłem zainteresowanie muzyką Hendrix'a - nie wiedziałem wówczas, że w rzeczywistości, poza okładką, płyta ta nie ma nic wspólnego z JIMI'M HENDRIX'EM.

Pamiętam, jak ok. 10 lat temu, znajomi śmiali się, kiedy powiedziałem, że zdecydowałem się zamknąć moje zainteresowania do kręgu ok. 50 wykonawców - tyle mi wystarczy (kiedy wypisałem sobie wszystkich, których zbierałem i słuchałem, liczba nazw i nazwisk przekroczyła 100). 
Obecnie twórczość Hendrix'a, a przesłuchałem chyba wszystko, co po Jimi'm zostało, zaspokaja ok. 80% mojego zapotrzebowania na słuchanie muzyki.

Komentarze

Popularne posty